Na razie widać same korzyści z tego rozwodu. Obaj nowi ministrowie (a szczególnie Adam Tański) są znani ze swojej fachowości oraz braku udziału w partyjnych rozgrywkach. Nie ma już szans na przegłosowanie wprowadzenia winiet oraz biopaliw. Padły zatem (miejmy nadzieję, że ostatecznie) absurdalne pomysły wyciągania z kieszeni obywateli dodatkowych podatków. Otwarta została droga do likwidacji lub połączenia wielu rządowych agencji rolniczych, które nie były zbyt efektywne, ale za to zapewniały dobre posady - niestety za nasze pieniądze. SLD (wraz z UP) będą rządziły na własny rachunek i nie będą już mogły mówić, że my chcemy dobrze, ale ci (z PSL-u) nie pozwalają.
Powołanie Adama Tańskiego na ministra rolnictwa oznacza, że nie doszedł do skutku sojusz z małym ugrupowaniem Romana Jagielińskiego. Nie ma zatem mowy nawet o niewielkich trwałych sojuszach wzmacniających rządzące kluby. Leszek Miller stoi zatem na czele rządu mniejszościowego, który przy każdej ustawie będzie musiał szukać w Sejmie sojuszników. Najtrudniejszą ustawą w tej sytuacji będzie pakiet zmian podatkowych zaproponowany przez Grzegorza Kołodkę. Likwidacja ulg uderza w zbyt silne grupy nacisku, by można było liczyć na łatwy sukces. Największym jednak zagrożeniem dla tego rządu będzie budżet na przyszły rok. Za budżetem nigdy nie głosuje opozycja, a jeśli nie zostanie on uchwalony, to prezydent ma prawo zarządzić wcześniejsze wybory.
Rządy mniejszościowe nie są nieszczęściem. Mogą one nawet dla obywateli być lepsze od tych, które mogą wszystko. Wymagają one jednak od premiera o wiele więcej zręczności i inteligencji niż szefowanie jakiemukolwiek innemu gabinetowi.
Na gorąco
Roman Bäcker
Wraz z odwołaniem PSL-owskich urzędników oraz powołaniem dwóch nowych ministrów koalicja ostatecznie zakończyła swój żywot. Rozwód został przypieczętowany.