Okazuje się oto, że spośród 3200 osób z Piły, które jakoby poparły kandydatów Samoobrony - 2100 twierdzi, że nie podpisywało ich listy wyborczej. Podejrzenie fałszerstwa padło również na pilską Ligę Polskich Rodzin. Kluczowe okażą się ekspertyzy grafologów, ale zanim się zakończą, minie wiele miesięcy.
Tak czy inaczej przeraża mnie fakt, że jakaś część parlamentarzystów znalazła się na Wiejskiej w wyniku oszustwa. To wydaje się nieprawdopodobne, ale... całkiem możliwe. Nie takie cuda nad Wisłą się zdarzają. Proszę bowiem zwrócić uwagę, iż to 2100 obywateli - a nie dwóch czy pięciu - twierdzi, że ich podpisy Samoobrona sfałszowała. A na liście LPR fałszywek jest "tylko" pięćset...
Pośród podejrzanych o oszustwo jest m.in. Renata Beger z Samoobrony, która kilka dni temu weszła w skład komisji śledczej afery Rywina. I w tym momencie chciałoby się powiedzieć, że to naprawdę koniec polskiej demokracji. Brudnej, nieczytelnej, oszukańczej i skorumpowanej. Co więcej - mimo prowadzonego przez pilską prokuraturę śledztwa, podejrzanym posłom nic nie można zrobić. Są, jak zawsze, nietykalni.
Jeżeli więc polska demokracja będzie ewoluowała w tym kierunku - należy się spodziewać, że po kolejnych wyborach polski parlament zostanie opanowany przez ludzi mafii.
No, bo właściwie dlaczego nie?
Na gorąco
Jacek Deptuła
Tragedia w Magdalence przysłoniła kolejny skandal polityczny. Pilska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie fałszowania list poparcia kandydatów przed wyborami do Sejmu w 2001 r.