Z ogromnym niesmakiem słuchałem wczoraj posła Jana Rokity, który wpadł na genialny sposób rozwiązania afery Rywina, a co za tym idzie - także palących problemów Rzeczypospolitej. Rokita zasugerował, że aby Polska była wreszcie Polską, Leszek Miller powinien wraz z rządem podać się do dymisji. Po to, by "ktoś" stworzył gabinet - uwaga! -"autorytetu publicznego", zapewne z Rokitą na czele. Od paru lat bowiem wiadomo, że marzy on o tece prezesa Rady Ministrów. Tylko miał pecha - zawsze stawiał na niewłaściwego konia.
Roman Giertych, lider LPR, natychmiast podchwycił samobójczą dla Polski sugestię Rokity, marząc zapewne o tece ministra ds. wyznań i integracji europejskiej. "Zobaczymy" - zrobił unik Janusz Wojciechowski z PSL, które kilka dni temu zostało wyrzucone z koalicji rządowej. Wojciechowski chce zapewne zobaczyć, w którą stronę powieje wiatr i wówczas ludowcy podejmą decyzję. Wiesław Walendziak, Wańka - wstańka z PiS, dołączył do chórku Rokity i zakrzyknął: "zmiany są potrzebne!". Za sprawą tej partyjniackiej mentalności afera Rywina ma stać się... poczatkiem naprawy Polski.
Myślę, że warto powiedzieć sobie uczciwie, iż gra, którą proponuje Rokita, jest prymitywną próbą wyrwania władzy z rąk SLD. Na kilkanaście tygodni przed unijnym referendum! Bałagan, jaki mógłby po tym nastąpić - bo przecież Platforma Obywatelska to w dużej mierze partia sprytnych karierowiczów - zachwieje racją stanu Rzeczypospolitej. A jest nią wejście Polski do Unii Europejskiej.
Oby nie z premierem Rokitą na czele.
Na gorąco
Jacek Deptuła
Z ogromnym niesmakiem słuchałem wczoraj posła Jana Rokity, który wpadł na genialny sposób rozwiązania afery Rywina, a co za tym idzie - także palących problemów Rzeczypospolitej. Rokita zasugerował, że aby Polska była wreszcie Polską, Leszek Miller powinien wraz z rządem podać się do dymisji.