A to za sprawą neonu. Chodzi nie tyle o świetlówki, co o gaz który jest w nich używany. O ile bez świetlówek jakoś sobie poradzimy, to neon – szlachetny gaz - jest niezbędny w procesie grawerowania elektronicznych podzespołów.
Pozyskuje się go zwykle w procesie wytapiania metali, stąd Mariupol ze swoja gigantyczną hutą nie był przypadkiem. Problem w tym, że do tej pory właśnie z Mariupola szła w świat połowa tego gazu. A w przypadku Stanów Zjednoczonych aż 90 proc. zapotrzebowania zaspakajały dostawy z Ukrainy. Czy neonu zabraknie? Prawdopodobnie sytuację uda się w końcu opanować (drugą połowę neonu wytwarzają Chiny), ale ceny tego i tak drogiego gazu już skoczyły o 600 proc., a to jeszcze nie koniec.
To tylko jeden z wielu jeden ze sposób, za sprawą których wojną puka do naszych drzwi. Inny siedzi właśnie koło mnie, gdy piszę te słowa. Ma biszkoptowy kolor, piękne oczy i nie może już doczekać się, kiedy ostygnie jedzenie w misce. To Lumi, która jeszcze kilka tygodni temu, wraz z innymi szczeniakami została znaleziona na ulicy pod Charkowem. Dzięki wolontariuszom z Ukrainy trafiła do schroniska. Ale wojna dotarła i tam, więc pensjonariusze schroniska zostali ewakuowani do Polski. A w Polsce, dzięki ludziom o wielkich sercach, Lumi znalazła wraz ze swoja siostrą bezpieczne schronienie.
Przeglądam sobie jej niebieski ukraiński paszport i myślę, o tym gorzkim paradoksie, że tyle szczęścia trafiło do mojego domu za sprawą okrucieństwa wojny. Ironia losu polega na tym, że Lumi nie odczuwa zupełnie lęku przed ludźmi. Nie wiąże z człowiekiem swojej dotychczasowej niedoli. Nie kojarzą jej się z ludzkim działaniem ani odgłosy bomb, ani wycie syren. Ludzie w jej wyobrażeniu są wspaniali, więc cieszy się do każdego.
Gdyby nie Lumi, pewnie leżałby dziś przy mnie jakiś inny pies z innego schroniska. I dźwigałby którąś z tych mrocznych historii, których się ostatnio nasłuchałem aż nadto. Na przykład ten wyrzucony niedawno do pojemnika na śmieci przy cmentarzu w Inowrocławiu. Doprawdy, wystarczy jedna wizyta w schronisku, a poczucie samozadowolenia pryska jak bańka. Nie trzeba wojny.
Jak dobrze byłoby patrzeć na świat oczami Lumi i nie dostrzegać w świecie ludzkiej winy.
