Nesta Mires Toruń - Automatyka Gdańsk 2:3 (0:2, 0:0, 2:1)
Bramki: 0:1 Polodna - Wachowski, Falk (1), 0:2 Kastel-Dahl - Josepher (20), 1:2 Kalinowski - Dołęga (42), 1:3 Skutchan - Josepher, Falk (50), 2:3 Lidtke - Minge (57)
NESTA MIRES: Studzińśki - Żylinski, Jaworski; Fraszko, Kukuszkin, Minge - Trachanow, Lidtke; Kalinowski, Michajłow, Dołęga - Kowrach, Podsiadło; Wiśniewski, Ćwikła, Mogiła - Skólmowski, Heyka, Stasiewicz, Winiarski, Naparło.
Mecz rozpoczął się fatalnie dla gospodarzy. Nie minęła minuta, a gdańszczanie już cieszyli się z prowadzenia. Po strzale z dystansu Sebastiana Wachowskiego Mateusz Studziński odbił krążek i przy dobitce Petra Polodny był już bez szans.
Falstart źle wpłynął na Nestę Mires, która przez długie minuty nie mogła otrząsnąć się z przewagi gości. Dopiero od połowy tercji gospodarze ruszyli do odważniejszych ataków. Wtedy świetną okazję zmarnował Bartosz Fraszko, który był sam na sam z Tomaszem Witkowskim. Brakowało skuteczności, a na sam koniec tercji Automatyka zdobyła drugiego gola w sytuacji bardzo podobnej, ale w roli dobijającego wystąpił Adrian Kastel-Dahl.
Torunianie ambitnie próbowali, ale nie byli w stanie przebić się przez dobrze zorganizowany zespół z Gdańska. Nawet w okresach gry z liczebną przewagą trudno było wypracować sobie sytuacje strzeleckie. Mecz zrobił się nerwowy, ostry, z dużą ilością kar dla obu drużyn.
To pasowało gdańszczanom, bo gospodarze nie mogli złapać odpowiedniego rytmu. Właśnie kary przypieczętowały los Nesty Mires. W połowie 3. tercji na ławkę kar powędrowali Michaijłow i Kalinowski, a podwójną przewagę wykorzystał Adam Skutchan. W tej sytuacji na nic zdała się zdobyta kilka minut wcześniej kontaktowa bramka Michała Kalinowskiego oraz kolejna MIłosza Lidtke trzy minuty przed końcem.