- Proszę "Pomorską" o pomoc w przekonaniu moich sąsiadów, że nie jestem winna przeniesienia przystanku w naszej wsi - prosi Barbara Jędrzejewska z Tryla.
Chodzi o wiatę po stronie jej domu. Została przesunięta około 300 metrów w kierunku Mątaw. - Niby dlaczego miało by mi na tym zależeć? Też bym wolała, żeby przystanek został tam, gdzie był, ale mało kto w to wierzy, dlatego to na mnie "wieszają psy", że teraz ludzie mają dalej do autobusu - ubolewa Jędrzejewska.
Zapytaliśmy o to Adama Mellera, dyrektora Powiatowego Zarządu Dróg w Świeciu, który administruje drogą w Trylu. - O przesunięciu przystanku zdecydowały inne, obiektywne powody, pani Barbara Jędrzejewska nie ma z tym nic wspólnego - zapewnia dyrektor. - Poza tym takich zmian nie wdraża się na życzenie jednej osoby. W tym wypadku chodziło o media znajdujące się pod ziemią, nie chcieliśmy ich ruszać.
Barbara Jędrzejewska dziękuje za wyjaśnienie: - Skopiuję ten artykuł i powieszę we wiacie - zapowiada. - Mam nadzieję, że wtedy ludzie się ode mnie odczepią.
Czytaj e-wydanie »