Sprawę już opisywaliśmy. 30 maja ub. r. rodzina zmarłego powiadomiła policję, że tuż po pogrzebie trumna została przez administratora cmentarza komunalnego przy ul. Nieszawskiej w Ciechocinku przeniesiona kilkadziesiąt metrów, z jednego grobu do drugiego. Jak się okazało ciechocinianin został pochowany w miejscu, które zostało sprzedane ponad rok wcześniej zupełnie komuś innemu. Bulwersował nie tylko sam fakt przeniesienia zwłok, ale również to, że administrator
powiadomił rodzinę dopiero po fakcie
i zrobił to bez jej zgody.
Michał Pluciński z firmy "Tartar "wówczas tłumaczył pomyłkę bałaganem w papierach, który przejął po poprzednim zarządcy - firmie "Ekociech ". Poza tym zapewniał, że Urząd Miejski w Ciechocinku przekazał mu dokumentację związaną z prowadzeniem cmentarza dopiero w marcu lub kwietniu.
- Dlaczego ten pan nas nie powiadomił wcześniej? Mógł przecież to zrobić inaczej, w ludzki sposób - żali się Anna Kowalska. - Nasza rodzina__nie otrząsnęła się do tej pory z szoku.
Wdowa zapewnia też, że naprawdę to nie jest pewna, czy w nowym grobie leży ciało jej męża, bo ekshumacji nie przeprowadzono. - Mamy tylko słowo panów z "Tartaru " - dodaje ze łzami w oczach. - Oni mogli sobie powiedzieć, że
trumny nie otwierali
i mąż tam jest, ale tego przecież nikt nie sprawdził.
Sprawą zajęła się aleksandrowska prokuratura, która nie znalazła znamion przestępstwa i ją umorzyła. Potem pełnomocnik rodziny się odwołał od tej decyzji. Zażądano ekshumacji i oględzin zwłok oraz zawartości trumny. Rodzina podejrzewała, że podczas przenosin trumny, zwłoki mogły zostać ograbione. Prokuratura ponownie wszczęła dochodzenie.
Ustalono, ze po pogrzebie administrator cmentarza otworzył grób i wraz z dwoma pracownikami przeniósł trumnę do katakumby znajdującej się obok.
- Administrator zeznał, że cała czynność odbyła się "z pełnym poszanowaniem zwłok ". Trumna została przeniesiona w nienaruszonym stanie. Nikt jej nie otwierał - napisał w uzasadnieniu do postanowienia o umorzeniu dochodzenia Mariusz Ciechanowski, zastępca prokuratora rejonowego w Aleksandrowie.
Prokuratura umorzyła postępowanie po raz drugi, gdyż nie stwierdzono przestępstwa. Według Ciechanowskiego nie można było też ekshumować zwłok, bo prokuratura może to zarządzić, gdy jest podejrzenie przestępczego spowodowania śmierci. Po uprawomocnieniu się postanowienia o umorzeniu akta sprawy miały być przekazane do Komisariatu Policji w Ciechocinku. Policja miała dalej prowadzić postępowanie, ale już w trybie o wykroczenie.
- Prokuratura kolejny raz umorzyła postępowanie. Do dziś nie wpłynęło do komisariatu policji z prokuratury żadne pismo wyłączające sprawę z postępowania o przestępstwo i kontynuowanie go w sprawie o wykroczenie - informuje komisarz Andrzej Kłos, zastępca naczelnika sekcji prewencji i ruchu drogowego KPP w Aleksandrowie.
- Najgorsze w tym wszystkim, że nikt mnie do tej pory nie przeprosił za to, co się stało - mówi Anna Kowalska.
Wdowy nie przeprosił też Urząd Miejski, który nadzoruje administrację cmentarza.
- Czekaliśmy na werdykt
w tej sprawie - tłumaczył się Józef Kołowrocki, kierownik referatu gospodarki terenowej i ochrony środowiska UM w Ciecho-cinku.
Jednocześnie urzędnicy planują rezygnację z usług firmy "Tartar ".- Nadal są pewne niedociągnięcia. Poza tym firma nie zapłaciła podatku za ubiegły rok i odwołuje się od tego - mówi kierownik Kołowrocki. - Być może decyzja o zmianie administratora zapadnie w połowie lutego.
Imię i nazwisko wdowy zostały zmienione.