https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowalijki. Jeść, czy nie jeść? - oto jest pytanie

Kamila Mróz
Choć nowalijki zawierają szkodliwe związki chemiczne, chętnych na nie nie brakuje
Choć nowalijki zawierają szkodliwe związki chemiczne, chętnych na nie nie brakuje Fot. Lech Kamiński
Na straganach i w sklepach kuszą już nowalijki. Chętnie je kupujemy, bo po zimie jesteśmy spragnieni witamin. - Jedzmy je z umiarem - ostrzegają tymczasem specjaliści od żywienia.

Przy straganie na Rynku Nowomiejskim w Toruniu spotykamy Marię Mułkowską.
- Będzie pani kupowała nowalijki? - pytamy.

- Tak. Rzodkiewkę, ale szukam mniejszej - rozgląda się pani Maria - Koper jeszcze mam, wezmę też sałatę i pomidory...

Na długi weekend torunianka przygotowuje sałatkę z sosem vinegret.

- Myśli pani, że nowalijki są zdrowe? - pytamy dalej.

Pani Maria uśmiecha się i przecząco kręci głową. - Lepiej jednak je jeść niż nie jeść - stwierdza. - Bo mają też witaminy, a bez nich nie da się żyć.

Pani Małgorzata (nazwiska nie chce zdradzić) właśnie odeszła od stoiska z warzywami.

- Nowalijek nie kupiłam, bo są za drogie i niezdrowe - sam nawóz. Sałatę jem dopiero latem - wyjaśnia.

Roślina musi dostać nawóz
Na straganie u Marcelego Wojciechowskiego pomidory kosztują od 11 do 15 zł, sałata 2 i 2,5 zł, a rzodkiewka od 1 do 1,5 zł.

- Klienci chętnie kupują nowalijki, bo szczypiorek, rzodkiewka czy sałata to teraz nowości, a poza tym po zimie każdy jest spragniony witamin - opowiada pan Marceli. - Ludzie czasami pytają, czy warzywa nie są "pędzone". A co to w ogóle znaczy? Każda roślina musi dostać jakiś nawóz, aby urosła. Mam większość polskich warzyw, a polski rolnik jest biedny i nie przesadza.

Na bazarach większość warzyw jest jeszcze spod folii, choć pojawiła się już pierwsza drobna rzodkiewka z pola.

- W nowalijkach mogą być przekroczenia zawartości azotanów - tłumaczy Marzena Jarzębowska z sekcji żywności i żywienia Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Toruniu. - Pobieramy próbki warzyw do badań. W maju będziemy sprawdzać buraczki i rzodkiewki, a w czerwcu sałatę i szpinak. W ostatnich latach normy w próbach nie były przekroczone. Z roku na rok jest coraz lepiej.

Badania próbek nowalijek pobranych w całym województwie przeprowadza akredytowane laboratorium sanepidu we Włocławku. W tym roku sprawdziło tam dopiero trzy próby, ale żadnej nie zakwestionowało.

Dla dzieci, to ostrożnie
Nowalijek nie poleca się jednak małym dzieciom. Dolegliwości spowodowane przedawkowaniem związków chemicznych zależą od organizmu. Przeważnie są żołądkowo-skórne, m.in. pokrzywki i wypryski, a także bóle brzucha.

- W nowalijkach ilość azotanów i azotynów na pewno jest duża, więc nie należy przesadzać z ich jedzeniem. Nie sądzę, aby można poważnie się zatruć, ale doradzam umiar, jak we wszystkim - mówi prof. Jacek Klawe - kierownik Katedry Zakładu Higieny i Epidemiologii w Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy.
Uważaj w marketach!

Świeże warzywa i owoce pod względem wymagań unijnych sprawdza także Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.

Jak dowiedzieliśmy się od wojewódzkiego inspektora Andrzeja Szczygielskiego, w tym roku skontrolowano sześć hipermarketów w regionie. Inspektorzy m.in. nałożyli trzy mandaty (za niewłaściwą jakość towarów) i wydali cztery decyzje zakazujące wprowadzenia do obrotu danej partii, co oznacza jej zniszczenie. Nie były to nowalijki. Warto jednak wiedzieć, że w hipermarketach w Bydgoszczy, Nakle i Inowrocławiu znajdowały się nadgniłe cytryny z Turcji, zapleśniałe truskawki z Maroka i Hiszpanii oraz nieświeże polskie pieczarki.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

c
c
W dniu 02.05.2009 o 21:30, Tom napisał:

Proponuję sprawdzić zawartość azotanów w warzywach pochodzących z importu,sprzedawanych w marketach i dodatkowo podstawić licznik Geigera i przeprowadzić badanie radioaktywności.Zgodnie z posiadana wiedzą na temat konserwacji warzyw 99% towaru pochodzącego z importu przechodzi przez komory kobaltowe czyli konserwowana jest poprzez napromieniowanie.

..a wszystko w mysl zalozen'Codex Alimentarius',ktory jeszcze do niedawna wydawal sie byc'science fiction'!Propagowanie GMO,stosowanie pestycydow,napromieniowanie w celu 'konserwacji',ogromna zawartosc metali ciezkich - to efekt 'pracy' Codex Alimentarius,ktorego celem glownym jest zaglodzenie znacznej czesci zarowno swiadomej,jak i nieswiadomej czesci spoleczenstw swiata.Typowe dzialanie przeciwko przeludnieniu.Do roku 2010 beda powoli wprowadzane dalsze restrykcje,polegajace na zakazie wszelkich upraw ekologicznych,oraz wprowadzania ich na rynek.Rowniez bedzie to dotyczyc wszelkich witamin i odzywek ,powszechnie sprzedawanych dzis w aptekach a uprawa warzyw i owocow we wlasnych ogrodkach bedzie mogla byc tylko za specjalnym zezwoleniem dla 'wybrancow losu'.To juz nie 'sci-fi',ani bajeczka dla niegrzecznych dzieci.Wystarczy poczytac o tym w necie-'google' az sie trzesie od takich wiadomosci!
T
Tom
Proponuję sprawdzić zawartość azotanów w warzywach pochodzących z importu,sprzedawanych w marketach i dodatkowo podstawić licznik Geigera i przeprowadzić badanie radioaktywności.Zgodnie z posiadana wiedzą na temat konserwacji warzyw 99% towaru pochodzącego z importu przechodzi przez komory kobaltowe czyli konserwowana jest poprzez napromieniowanie.
A
Aneta
Nowalijki kupione w sklepach są niezdrowe. To nie jest prawdą, że wszystkie warzywa muszą dostać nawóz sztuczny aby rosły. Na mojej działce nie używam chemii i warzywa rosną. Co prawda nie są okazałe i piękne ale za to zdrowe i smaczne.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska