Tylko trzy bydgoskie lecznice mają Zakłady Medycyny Nuklearnej. Oprócz szpitala wojskowego takimi placówkami dysponuje również Centrum Onkologii i Szpital Uniwersytecki.
Badania trwają krócej, ich jakość jest o niebo lepsza, a wyniki można komputerowo przesyłać do poszczególnych klinik i oddziałów.
Nowy sprzęt, nowe możliwości diagnostyczne, krótszy czas badania, szybsze przekazywanie danych o stanie zdrowia do lekarzy prowadzących pacjenta - to wszystko stało się możliwe po zainstalowaniu nowoczesnej aparatury i zabudowaniu systemu informatycznego w Zakładzie Medycyny Nuklearnej. Placówka wzbogaciła się o jedno i dwugłowicową gammakamerę.
- Dzięki tej aparaturze możliwe jest wykonanie badania spect (złożona metoda badawcza mózgu z wykorzystaniem medycyny nuklearnej - przyp. red.) i całego ciała - wyjaśnia dr Witold Zasieczny, szef Zakładu.
Nowoczesny sprzęt, jeden z pierwszych w kraju, posłuży klasycznym badaniom izotopowym, np. kości, badaniom z wykorzystaniem techniki tomograficznej oraz specjalnych znaczników izotopowych stosowanych np. w diagnostyce guzów neuroendokrynnych.
Jakie jeszcze jest zastosowanie nowoczesnej aparatury?
- Służy do badania tarczycy, serca, nerek, mózgu. Umożliwia również stwierdzenie, czy u osób chorujących na nowotwór nastąpiły przerzuty do kości lub innych narządów - mówi dr Witold Zasieczny.
Modernizacja Zakładu Medycyny Nuklearnej w 10. Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Bydgoszczy kosztowała 1,5 miliona złotych. Większość wydatków pokryło Ministerstwo Obrony Narodowej, które jest organem założycielskim dla lecznicy.
Dr Witold Zasieczny: - W ramach modernizacji powstał też nowoczesny system informatyczny, nastąpiła automatyzacja obsługi badań, skrócił się również czas diagnostyki o połowę, co dla pacjenta ma ogromne znaczenie.
Najnowocześniejsze urządzenia pozwalają także zobaczyć jak wygląda przepływ krwi w mięśniu sercowym (czy np. pacjentowi nie grozi zawał), lub poszukać ognisk zapalnych w całym organizmie.
Pozostaje pytanie: czy będzie można wykonać więcej badań? Teoretycznie tak, wszak wydajność aparatury jest znacznie większa, a czas obrazowania krótszy o połowę. Problemem pozostają niskie kontrakty z NFZ. - Możemy dziennie zdiagnozować od 10 do 15 pacjentów. Niestety, jesteśmy ograniczeni umową z funduszem - dodaje szef Zakładu Medycyny Nuklearnej.