Nie ma w polskiej polityce partii, która by mnie nie rozczarowała. Tylko jedne mnie rozczarowują, a inne wręcz przerażają. Oczywiście, jak łatwo się domyśleć, oddaje głos na reprezentantów tych pierwszych.
Obejrzałam obie debaty w Końskich. Na pierwszej w TV Republika było i śmiesznie, i straszno. Dla tych co nie oglądali nadmienię, że zorganizowano ją na świeżym powietrzu. Przyszli "przypadkowi" przechodnie, którzy "przypadkiem" mieli biało- czerwone flagi i "przypadkiem" skandowali Karol... Karol..., a wypowiedzi innych kandydatów wybuczali.
Tymczasem wspomniany Karol, moim zdaniem wypadł tutaj słabo. Mówił gładko i na okrągło, w dodatku inny kandydat Szymon Holowania często punktował go za brak merytoryczne wiedzy. I często miał rację. Karol Nawrocki grał na emocjach, w każdej odpowiedzi nawiązywał do Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego. Od razu widać, że to kolejny prezydent, który by dzielił, zamiast łączyć. Najbardziej podobały mi się wypowiedzi Krzysztofa Stanowskiego. Bo nie owijał w bawełnę i mówił prawdę. Ale to pewnie dlatego, że nie jest - jeszcze - politykiem. I na pewno prezydentem nie będzie. TV Republika , co nie dziwi, grała pytaniami na Nawrockiego.
Druga debata była już bardziej merytoryczna. Nie podobało mi się jednak, że miało w niej wziąć początkowo udział tylko dwóch kandydatów. To skandal! Telewizja publiczna powinna dać szansę wszystkim. Dziwi mnie, że partia która jeszcze niedawno podkreślała, że PiS zrobił sobie rządową telewizję, sama idzie tą samą drogą.
W tej debacie znów plusuje swoją rozbrajającą szczerością Stanowski. Ale jak już wspomniała, to na razie polityczny folklor. Trzaskowski wypada słabiutko, wpisuje się w pisowską narrację kopania się po kostkach. I odpowiada na okrągło, na gładko. Nawrocki, który nie musi już grać przed "swoją" publiką, wypada ciut lepiej.
W pewnym momencie zemdliło mnie od tego festiwalu obietnic bez pokrycia i wzajemnych oskarżeń. Przestałam oglądać, bo mam dość! Znów było jak zwykle. I wkurza mnie, że od lat muszę głosować na mniejsze zło.
