https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oddajcie nasze pieniądze! - domagają się byli pracownicy w Bydgoszczy

Marek Weckwerth
Protest przed siedzibą GDDKiA w Bydgoszczy.
Protest przed siedzibą GDDKiA w Bydgoszczy. Marek Weckwerth
- Nie mamy już pieniędzy. Co mamy zrobić, co ja mam zrobić gdy zostało mi ostatnie 20 złotych i nie mogłam nawet kupić dziecku prezentu na mikołajki? - pytała dziś przed bydgoską siedzibą Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad była pracowniczka biurowa rumuńskiej firmy ACN. Firma rozwiązała umowy z pracownikami i zeszła z budowy drogi ekspresowej S5.

Problem w tym, że ACN nie zapłaciła pracownikom za dwa miesiące. Dlatego tej pani wtórowali inni - operatorzy maszyn budowlanych, a nawet były dyrektor ACN, obywatel Włoch.

- To trzecia nasza interwencja pod Generalną Dyrekcją w Bydgoszczy - wylicza Robert Berdowski z Elbląga, były kierownik techniczny ACN. - Było nas 30, ale jest też sporo podwykonawców i firmy zapatrujące nas w materiały czy paliwo. Cała dyrekcja ACN, o której dopiero teraz dowiedzieliśmy się, że jest z Rumunii, uciekła z kraju i pozostawiła nas bez wypłat i zabezpieczenia. W sumie chodzi o 300-400 tys. złotych. Ani ze strony GDDKiA, ani Pizzarotti nie mamy konkretnej odpowiedzi.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Dokładnie chodzi o włoską Impresa Pizzarotti & C.S.p.A., która jest głównym wykonawcą drugiego odcinka S5 i wynajęła ACN.

Najwięcej gorzkich i mocnych słów padło ze strony operatorów maszyn pod adresem firmy Pizzarotti i osobiście Marka Koźlickiego - zastępcy dyrektora ds. technicznych, który akurat wychodził z gmachu GDDKiA, gdzie uczestniczył w naradzie ws. S5.

- Wy nie potraficie budować dróg! - stwierdzili. - Jaki sprzęt przywieźliście? Żaden! Możecie tylko budować klepisko na gnojowniku. To jest pralnia pieniędzy. A pan łże jak pies.

Padały ciężkie oskarżenia o branie wielkich łapówek, o próbę wręczenia 6 tys. zł, aby ktoś milczał. Włoch Gerardo Juliano, były dyrektor techniczny ACN, ma żal do Pizzarotti, że podpisała umowę z ACN, która miała kapitał zakładowy w wysokości zaledwie 5 tys. zł i nie miała polisy ubezpieczeniowej. - Gdyby miała polisę, otrzymałaby pieniądze, zapłaciła pracownikom i podwykonawcom. Pizarotti wiedziało, że ACN nie posiada żadnego sprzętu budowlanego i ten musiała wynajmować.

Marek Koźlicki początkowo nie chciał odpowiadać na pytania, bo czuł się zastraszony, ktoś groził mu pobiciem. - Skąd mogliśmy wiedzieć, że ta firma zwinie żagle i ucieknie? - zapytał potem. - Mamy 70 podwykonawców i zdarzają się kłopoty, ale generalnie problem mieliśmy tylko z ACN. Z jej dyrektorami spotykaliśmy się wielokrotnie, próbując zmobilizować do pracy. Obiecali, że zatrudnią więcej ludzi, sprowadzą lepszy sprzęt. Ale wydajność nie była dobra.

Wicedyrektor firmy Pizzarotti zadeklarował zatrudnienie od 11 grudnia 10-11 osób, z którymi przeprowadzono już rozmowy kwalifikacyjne. A co do zaległych pensji doradza wystąpienie na drogę prawną.

Info z Polski - przegląd najciekawszych informacji z kraju - 30.11.2017

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Komornik

wieśiu oddaj kase

O
Oj
Oj,oj
D
D
W dniu 07.12.2017 o 07:28, Obserwator napisał:

Szkoda tych pracowników lecz część z nich jest sama sobie winna. Pracowali w stabilnych firmach, to się nie podobało. Pojawiła się firma z znikąd obiecująca gruszki na wierzbie i wyszło jak zwykle. Gdy Ci pracownicy szantażowali poprzednich pracodawców o podwyżki niejednokrotnie porzucili pracę pozostawiając poprzednią firmę z dużymi problemami, nie przyjmowali się o swoich kolegów, których zostawili w potrzebie. Teraz liczą, żeby tamci im będą współczuli. Karma wraca a jak głosi przysłowie, jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Więc jak sobie posłali to niech teraz śpią w niewygodny łóżku. Bum budowlany minie, firmy z Polski wyjadą a ludzie zostaną, tylko czy będą mieli gdzie wrócić. A ta Europa, którą teraz tak chętnie władza i jej wyznawcy wpływają pieniędzy nie da i nie przyjmie rozproszonych Polaków.

Twój ton to ton jakiegoś starego prezesa lub komandora , który lata po rynku z cewnikiem na nodze pogardzając ludzmi któży nie chcą pracowac u despoty i być molestowanym lub okradanym. W podobnym tonie wypowiedział się pan Radosław Sikorski, pisząc o Pani Premier Polski "wredny babsztyl". Gdybym miał ten wpis pana Sikorskiego skomentować to wystarczą trzy słowa. Proszę pozdrowić żonę!

N
No
W dniu 07.12.2017 o 07:28, Obserwator napisał:

Szkoda tych pracowników lecz część z nich jest sama sobie winna. Pracowali w stabilnych firmach, to się nie podobało. Pojawiła się firma z znikąd obiecująca gruszki na wierzbie i wyszło jak zwykle. Gdy Ci pracownicy szantażowali poprzednich pracodawców o podwyżki niejednokrotnie porzucili pracę pozostawiając poprzednią firmę z dużymi problemami, nie przyjmowali się o swoich kolegów, których zostawili w potrzebie. Teraz liczą, żeby tamci im będą współczuli. Karma wraca a jak głosi przysłowie, jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Więc jak sobie posłali to niech teraz śpią w niewygodny łóżku. Bum budowlany minie, firmy z Polski wyjadą a ludzie zostaną, tylko czy będą mieli gdzie wrócić. A ta Europa, którą teraz tak chętnie władza i jej wyznawcy wpływają pieniędzy nie da i nie przyjmie rozproszonych Polaków.

Mówisz językiem nie jak chsześcijanin. W demokratycznym państwie nie można przymuszać ludzi do pracy za minimum. Każdy ma takie same potrzeby fizjologiczne i nikt nie rodzi się szefem, dążyć do lepszego życia i bytu własną pracą to nie grzech a zaleta, oby ci Bóg wybaczył lub Allach bo chyba się pogubiłeś człowieku.  

O
Obserwator
Szkoda tych pracowników lecz część z nich jest sama sobie winna. Pracowali w stabilnych firmach, to się nie podobało. Pojawiła się firma z znikąd obiecująca gruszki na wierzbie i wyszło jak zwykle. Gdy Ci pracownicy szantażowali poprzednich pracodawców o podwyżki niejednokrotnie porzucili pracę pozostawiając poprzednią firmę z dużymi problemami, nie przyjmowali się o swoich kolegów, których zostawili w potrzebie. Teraz liczą, żeby tamci im będą współczuli. Karma wraca a jak głosi przysłowie, jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Więc jak sobie posłali to niech teraz śpią w niewygodny łóżku. Bum budowlany minie, firmy z Polski wyjadą a ludzie zostaną, tylko czy będą mieli gdzie wrócić. A ta Europa, którą teraz tak chętnie władza i jej wyznawcy wpływają pieniędzy nie da i nie przyjmie rozproszonych Polaków.
O
Obserwator
Szkoda tych pracowników lecz część z nich jest sama sobie winna. Pracowali w stabilnych firmach, to się nie podobało. Pojawiła się firma z znikąd obiecująca gruszki na wierzbie i wyszło jak zwykle. Gdy Ci pracownicy szantażowali poprzednich pracodawców o podwyżki niejednokrotnie porzucili pracę pozostawiając poprzednią firmę z dużymi problemami, nie przyjmowali się o swoich kolegów, których zostawili w potrzebie. Teraz liczą, żeby tamci im będą współczuli. Karma wraca a jak głosi przysłowie, jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Więc jak sobie posłali to niech teraz śpią w niewygodny łóżku. Bum budowlany minie, firmy z Polski wyjadą a ludzie zostaną, tylko czy będą mieli gdzie wrócić. A ta Europa, którą teraz tak chętnie władza i jej wyznawcy wpływają pieniędzy nie da i nie przyjmie rozproszonych Polaków.
j
ja

To bardzo przykre, do tego przed świętami no i jak ci ludzie mają się bronić i przed kim?, do tego koszta adwokackie i procesy sądowe koszmar. A kiedy sąd Bydgoski wydział VI zajmie stanowisko to może okazać się drugie dno w tej sprawie. Apelacje podobno sąd wydział VII rozpatruje lub powinien rozpatrywać, no to dwa lata i parę miesięcy nerwów. A kiedy coś tam będą musieli przyznać to może okazać się, że pracodawca nie zapłaci pomimo wyroku prawomocnego, no i to sprawa dla komornika i ponownie parę miesięcy niepewności. Niedawno sąd w Bydgoszczy wydział VII rozpatrywał lub powinien rozpatrzeć według materiału dowodowego i kodeksu pracy oraz zaświadczeń państwowych Urzędów do tego powołanych. Pracownica z Koronowa dostarczyła do sądu pracy obu instancji w Bydgoszczy raport kontrolny PIP w Bydgoszczy, z którego wynika po kontroli,że pracowała w dni świąteczne bez jej pisemnej zgody i woli, co więcej inspektorzy stwierdzili, że inwalidzi z grupą pracowali nadgodziny bez zgody lekarza, stwierdzono wiele nieścisłości finansowych na szkodę pracowników. A pracodawca pobierał dofinansowanie za pracę chronioną. Pracownica zwróciła się do Warszawy do Generalny Inspektora Ochrony Danych Osobowych, skarżąc się na wykroczenia jakich prawdopodobnie dokonał na jej osobie pracodawca z Koronowa. Generalny Inspektor potwierdza przypuszczenia pracownicy stwierdzając że niewątpliwość doszło tu do wykroczenia. Pomimo tego sąd ominął wszystkie te doniesienia pisemne Tych powołanych do tego państwowych instytucji i wydał wyrok prawomocny którego nawet kosmita nie zrozumie, a pracodawca się ucieszył zwalniając pracownice dyscyplinarnie z powodu nie przybycia do pracy po chorobie, problem w tym ze po chorobie udzielono pracownicy urlop. I tak decyzją sądu pracodawca nie musi zapłacić 14 tysięcy tylko 7 szkoda za mała nie podlega kasacji a pracodawca ma w czterech literach nadal prawo i nie płaci zasądzonej sumy i tak działa prawo w Bydgoszczy. Prokuratura odmawia bez podania przyczyny, lub nie odpowiada od 8 miesięcy w przedmiotowej sprawie. Powodzenia ludu pracy w sądzie pracy w Bydgoszczy.

 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska