Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olimpia Grudziądz zremisowała w Legnicy [szczegóły]

(DARK)
fot. Paweł Skraba
W meczu na szczycie grupy zachodniej nie było rozstrzygnięcia. Lider z Grudziądza zremisował na wyjeździe z czwartą Miedzią.

MIEDŹ LEGNICA - OLIMPIA GRUDZIĄDZ 1:1 (0:0)

Bramki: Jarzębowski (59) - Sulej (51).
OLIMPIA: Zarzycki - Kowalski, Brede, Ptaszyński, Ratajczyk - Kasperkiewicz, Adamczyk - Rogóż, Ruszkul (88 Kościukiewicz), Domżalski (69 Nowosielski) - Sulej (79 Ekwueme).
Sędziował: Grzegorz Jabłoński (Kraków). Widzów: 1500. Żółte kartki: Paszliński, Spaczyński, Jarzębowski - Brede.

Tradycyjnie gracze Olimpii od początku przejęli inicjatywę. Gdy wydawało się, że przewagę udokumentują golem, o mało co bramki nie stracili. Główną postacią był niestety sędzia. - Bartek Kowalski uprzedził rywala i w wyskoku wybił piłkę - relacjonuje szkoleniowiec Olimpii. - Obaj odbili się barkami od siebie i akcja toczyła się dalej. Po chwili gwizdek arbitra i wskazanie na jedenastkę. Całkowita konsternacja. Świetnie spisał się Paweł Zarzycki, który obronił strzał - dodaje trener "biało - zielonych''. Pechowym strzelcem był Michał Żółtowski.

Potem blisko szczęścia był Grzegorz Domżalski. Po jego uderzeniu z rzutu wolnego piłka trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole. Przy dobitce przeszkodzili sobie Kowalski z Adamczykiem.

Zespół z Grudziądza otworzył wynik meczu kilka minut po wznowieniu gry po przerwie. Zdobyta bramka była efektem zespołowej akcji. W jej finale Tomasz Rogóż dośrodkował z prawej strony. Przemysław Sulej uderzył bez przyjęcia. A piłka po jego efektownym woleju zatrzepotała w siatce. To szósty gol napastnika "biało - zielonych'', który goni Piotra Ruszkula (7 bramek).

Z prowadzenia zawodnicy Olimpii cieszyli się niecałe 10 minut. Przy wyprowadzeniu piłki stracili ją i nie zdążyli się zorganizować w obronie. Lukę w defensywie wykorzystał Tomasz Jarzębowski. Były piłkarz Legii Warszawa znalazł się sam przed Zarzyckim i nie zmarnował bardzo dobrej okazji.

- Gospodarze złapali wiatr w żagle, ale krzywdy nam nie byli w stanie zrobić - stwierdził szkoleniowiec. - Raz byliśmy bardzo bliscy podwyższenia wyniku, ale po główce Dawida Ptaszyńskiego piłka minimalnie minęła bramkę Miedzi. W kilku akcjach zabrakło dosłownie centymetrów, by je zakończyć celnym strzałem. - dodał trener Olimpii.

Więcej we wtorkowej "Pomorskiej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska