https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Olimpia i Zawisza nie chcą być chłopcami do bicia

(DARK), wideo: (MZ), (DARK), (STYK)
Olimpia Grudziądz po zwycięstwo nie dojechała.
Olimpia Grudziądz po zwycięstwo nie dojechała. fot. Paweł Skraba
Sesja wyjazdowa bydgoskiej i grudziądzkiej drużyny zakończyła się połowicznym sukcesem. Ci pierwsi urwali punkty faworyzowanej Termalice. Drudzy musieli uznać wyższość doświadczonej Bogdanki.

Jednak oba mecze potwierdziły, że zespoły z regionu nie będą łatwym celem dla rywali i przysłowiowym chłopcem do bicia. Kto choćby w minimalnym stopniu będzie chciał zlekceważyć Zawiszę i Olimpię, może srogo za to zapłacić.

Coraz więcej pozytywów

Zawiszanie remis w dalekiej Niecieczy osiągnęli w dobrym stylu, a przy odrobinie skuteczniejszej grze mogli cieszyć się z wygranej. Lepszą grę, w porównaniu do meczu z Sandecją Nowy Sącz, było widać szczególnie w pierwszej połowie. Bydgoszczanie zaskoczyli rywali szybkością akcji, płynnością w wymianie piłek, wygrywanymi pojedynkami indywidualnymi. Gra defensywna też była bez rażących błędów.

- Zostaliśmy zdominowani przez rywali i graliśmy z bojaźnią - mówił z uznaniem Du-szan Radolsky, trener Terma-liki, a słuchający te słowa Janusz Kubot tylko uśmiechał się po nosem.

Szkoleniowiec Zawiszy mógł być zadowolony, bo powoli widać efekty jego pracy. Zdał egzamin z przesunięciem Błażeja Jankowskiego, nominalnego środkowego obrońcy do przodu, przed stoperów. Dlatego też wyżej mógł zagrać Paweł Zawistowski, który skupiał się na kreowaniu gry ofensywnej. Podjęte ryzyko się opłaciło.

- Wyciągnęliśmy wnioski z meczu z Sandecją - tłumaczył trener bydgoszczan. - Zadbaliśmy o asekurację defensywy i zdało to swój egzamin. Chociaż cieszymy się z remisu, to dostrzegamy mankamenty. W drugiej połowie to Termalica miała więcej z gry. Trochę słabiej zaprezentowali się młodzieżowcy, choćby Błąd. Jednak z młodymi piłkarzami tak jest, że dobre mecze przeplatają słabszymi - dodał szkoleniowiec Zawiszy.

Bez tragedii

Wielkiej tragedii z porażki Olimpii Grudziądz z Bogdanką Łęczna nie robił trener Marcin Kaczmarek. - Przegraliśmy z doświadczonym zespołem, który ma swoich szeregach kilku piłkarzy z ekstraklasową przeszłością - wyjaśniał. - Kilka przyczyn zdecydowało o naszej porażce. Mieliśmy swoją szansę przy stanie 0:0. Potem za łatwo straciliśmy pierwszą bramkę, popełniając kilka błędów z rzędu. Drugi gol był konsekwencją, że się odkryliśmy. Na tym szczeblu rozgrywek będziemy mieli w meczu wyjazdowym jedną, góra dwie sytuacje i trzeba będzie którąś z nich wykorzystać, chcąc osiągnąć korzystny wynik - stwierdził opiekun biało-zielonych.

Szkoleniowiec podkreślał, że nie ma pretensji do swoich podopiecznych o zaangażowanie i podejście do meczu. Oglądając mecz w Łęcznej można wysnuć wniosek, że grudziądzanom zabrakło boiskowego cwaniactwa, jakie mieli piłkarze Bogdanki. Oni potrafili wykorzystać błąd zawodników Olimpii. Z kolei grudziądzanie będą musieli się tego nauczyć. Im szybciej, tym lepiej, bo każdy punkt dla beniaminka jest na wagę złota. Jednak, jak zaznacza trener Kaczmarek, trzeba być zadowolonym z dotychczasowego dorobku zespołu, który w dwóch wyjazdowych meczach wywalczył trzy punkty.

Już w sobotę ten bilans może być powiększony, bo nastąpi inauguracja ligowego sezonu w Grudziądzu. Olimpia podejmie GKS Katowice. Wtedy też chrzest bojowy przejdzie wyremontowana murawa boiska.
Trudniejszy tydzień czeka zawiszan. Już w środę wyjazdowy mecz Pucharu Polski z Gryfem Wejherowo, a w sobotę ligowa potyczka z innym beniaminkiem - Olimpią Elbląg. Oby z pierwszą wygraną.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska