Liczącego 31 lat Ariela O. doprowadzili do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy dwaj policjanci. Na salę rozpraw trafił prosto z więzienia, gdzie odbywa już zasądzoną wcześniej karę. Na korytarzu czekała na niego dziewczyna.
Przeczytaj także: 17-letni bydgoszczanin podejrzany o napad na bank trafił do aresztu [wideo]
Poczuł uderzenie w plecy
- Oskarżony może odmówić zeznań i udzielania odpowiedzi na pytania - oświadczył sędzia Bartosz Lau.
Ariel O. przytaknął. Sędzia zapytał, czy to oznacza, że oskarżony chce skorzystać z przysługującego mu prawa. Ten zawahał się i spojrzał pytająco na swojego adwokata.
- Z wyjątkiem pytań zadawanych przez obrońcę - reprezentujący O. mecenas Janusz Mazur wstał i zwrócił się do sędziego.
Jako pierwszy zeznawał Wojciech Bielawa. Sędzia zapytał go, co dokładnie pamięta z nocy 23 marca tego roku. To właśnie wtedy Bielawa, dziennikarz portalu fordon.gazeta.pl bawił się w jednym z bydgoskich klubów na Starym Mieście. Po godzinie czwartej wyszedł z pubu.
- Po przejściu kilkunastu metrów zostałem zaatakowany - zeznawał. - Początkowo pomyślałem, że to mocne uderzenie, albo kopnięcie w plecy. Oskarżony zaczął bić mnie pięściami celując w twarz. Trafiał w ręce, bo zasłaniałem ją gardą.
Na pomoc rannemu ruszyło dwóch kolegów Bielawy, z którymi tamtej nocy był w klubie. Jeden z nich, Michał S. uderzył agresora w twarz, a drugi pomógł obezwładnić napastnika.
"Mogłem umrzeć"
Wczoraj mec. Mazur pytał zeznającego S. o szczegóły wyglądu napastnika.
- Nie zdążyłem się mu przyjrzeć, bo nie miałem na to czasu - odpowiedział Michał S. - Gdybym się zawahał, tez mogłem dostać nożem. Mogłem umrzeć.
Koledzy pomogli Bielawie wsiąść do taksówki. Dopiero w fordońskiej przychodni Medic, okazało się, że zadana rana jest głęboka. - Gdy podciągnąłem koszulę, na podłogę zaczęła lać się krew - wspomina poszkodowany.
Lekarz natychmiast zdecydował o przewiezieniu pacjenta do szpitala Biziela. Okazało się, że ostrze trafiło w śledzionę. Chirurdzy musieli usunąć uszkodzony organ.
W warunkach recydywy
Bielawa rozpoznał oskarżonego podczas policyjnego okazania, kilka tygodni po napaści. Jego opis napastnika z późniejszych zeznań różnił się jednak szczegółami od tego z pierwszego protokołu spisanego przez policjantów jeszcze w dniu operacji. I tę linię obrony przyjął mec. Mazur, który wczoraj pytał zeznających o szczegóły fizjonomii agresora z 23 marca.
Arielowi O. grozi do 10 lat więzienia. Ma on na koncie już inne wyroki za wcześniej dokonane przestępstwa. Niektóre popełnił w warunkach recydywy.
Czytaj e-wydanie »