Ze złamanym kciukiem Mateusz Zieliński do Nowego Szpitala w Wąbrzeźnie zgłosił się w lutym.
- Pojechałem tam od razu po tym jak złamałem palec - mówi mężczyzna. - Na miejscu owinięto mi kciuk bandażem i włożono w szynę. A na wizytę u ortopedy kazano mi czekać aż do maja!
Przeczytaj: Strzelno. Dziewczynka zmarła w szpitalu - prokuratura sprawdza kto jest winny śmierci dziecka
Do specjalisty? Za trzy miesiące
Kwartał oczekiwania to dla poszkodowanego za długo, więc zwrócił się z prośbą o przyspieszenie terminu. - Personel nie dawał mi dojść do głosu i próbował zbyć. W końcu z "łaską" umówiono mnie na następny dzień - twierdzi Mateusz Zieliński. - Zadzwoniłem jeszcze z rana, aby upewnić się, że na pewno mogę przyjść. Potwierdzono moją wizytę.
Przeczytaj: Szubin. Zasłabł na ulicy, zmarł w szpitalu
Lekarz nie przyszedł
Do wizyty nie doszło, bo jak mówi poszkodowany, lekarz nie pojawił się w pracy. W takim razie, gdzie był? Szpital w tej sprawie milczy.
- Palec bolał mnie niemiłosiernie. Nie wiedziałem, co mam robić - twierdzi pokrzywdzony. - Poprosiłem personel o numer telefonu na ortopedię szpitala w Węgrowie. Nie mieli dokładnego. Podali mi na centralę. Sam musiałem dzwonić. Na szczęście po wykonaniu kilku telefonów, udało mi się dodzwonić na oddział.
Jeszcze tego samego dnia Mateusz Zieliński trafił na stół operacyjny. - W grudziądzkim szpitalu bez problemów udzielili mi fachowej pomocy medycznej - wyjaśnia. - Martwi mnie natomiast opinia lekarza, który powiedział, że z moim palcem przyjechałem zbyt późno i być może stracę w nim czucie.
Poszkodowany napisał zażalenie na wąbrzeski szpital. Jednak została ona odrzucona. Wtedy Mateusz Zieliński zwrócił się o pomoc do "Pomorskiej".
Skarga bez podstaw?
Zapytaliśmy zastępcę dyrektora wąbrzeskiej lecznicy dlaczego uważa, że skarga pokrzywdzonego jest pozbawiona podstaw. - Ponieważ proces diagnostyczno - leczniczy przez lekarza był prowadzony prawidłowo, a działanie personelu poradni bez zastrzeżeń - twierdzi lek. med. Zarenkiewicz. - Ponadto pacjent był konfliktowy i niegrzeczny, co zostało zapisane w dokumentacji medycznej.
- To prawda, że trochę się uniosłem, ale tylko dlatego, że personel wobec mnie był arogancki i mnie zbywał. Poza tym, palec bardzo mnie bolał i nie mogłem wytrzymać tego bólu - twierdzi Mateusz Zieliński.
Pacjent może jeszcze złożyć skargę np. do rzecznika praw pacjenta.
Czytaj e-wydanie »