Pacjent zmarł na Izbie Przyjęć
- Noga syna była sina, nie mógł już mówić, trząsł się cały, pytał o lekarza i błagał o pomoc – opowiada matka pana Krzysztofa. 39-letni mężczyzna przez 9 godzin czekał na fachową pomoc. Niestety zmarł.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
Jak doszło do tragedii w szpitalu w Sosnowcu
Pan Krzysztof z bolącą nogą zgłosił się do lekarza rodzinnego. Ten stwierdził, że niezbędna będzie wizyta w szpitalu. Mężczyzna razem ze starszym bratem przyjechali do sosnowieckiego szpitala. Była godz. 10.
- Brat dostał numerek na izbie przyjęć i czekaliśmy. Po około 90 minutach, jeden z lekarzy powiedział, żebyśmy poszli na drugie piętro. Byłem pewny, że jedziemy na oddział. Pojawił się lekarz, zbadał nogę. Brat przy badaniu bardzo cierpiał. Lekarz stwierdził, że nie widzi żadnych zmian z żyłach i odesłał nas z powrotem na izbę przyjęć – przywołuje Tomasz Siwecki, brat pana Krzysztofa.
Według jego relacji, po kolejnych kilkudziesięciu minutach mężczyźni zostali skierowani na trzecie piętro szpitala, gdzie wykonano pacjentowi badania rentgenowskie.
- Brat wszędzie zostawiał ślady wydzieliny sączącej się z nogi, nie dało się tego nie zauważyć – dodaje.
Pacjent zmarł w szpitalu w Sosnowcu. Konał w męczarniach 9 g...
9 godzin czekania na Izbie Przyjęć
Pan Krzysztof po prześwietleniu znowu został odesłany na parter na izbę przyjęć. Po kolejnych czterech godzinach, pobrano mu krew do badań. Stan mężczyzny cały czas się pogarszał.
- Najbardziej profesjonalnie zachowała się pani sprzątająca, która co chwilę podchodziła do brata i wymieniała zabrudzone opatrunki – komentuje Tomasz Siwecki.
Mijały godziny, pomoc nie nadchodziła.
Na nagraniu ze szpitalnego monitoringu, do którego dotarliśmy widać jak przez kilka godzin nikt nie interesuje się pacjentem, który umiera w szpitalu.
Ruszyła kontrola NFZ w szpitalu w Wodzisławiu Śl. Pacjent z ...
- Kolejnym lekarzem, który przyszedł na tzw. konsultację do mojego brata był ortopeda. To było około godziny 15. Byłem tym czekaniem bardzo zdenerwowany i kiedy lekarz wchodził powiedziałem, że nareszcie ktoś przyszedł. Lekarz odpowiedział, że to wina systemu, a nie lekarzy. Spojrzał na nogę i powiedział, że jest ortopedą i żadnych zmian ortopedycznych u brata nie widzi – mówi Siwecki.
W międzyczasie pojawiły się wyniki badań krwi pana Krzysztofa.
- Lekarz stwierdził, że to poważny stan zakażenia organizmu. Powiedział to i wyszedł – mówi Siwecki.
PISALIŚMY O TYM:
Pacjent zmarł w szpitalu w Sosnowcu. Konał w męczarniach 9 godzin na izbie przyjęć
Pacjent zmarł na izbie przyjęć szpitala w Sosnowcu. Śmierć nadeszła szybciej niż pomoc
Rzecznik Praw Pacjenta i wiceminister zdrowia interweniują w sprawie śmierci pacjenta w Sosnowcu
Rzecznik Praw Pacjenta i wiceminister zdrowia interweniują w sprawie śmierci pacjenta w Sosnowcu
Po śmierci pacjenta w Sosnowcu szpital publikuje listę badań. Lekarz dyżurny odsunięty
Diagnoza lekarza: zakażenie organizmu
Brat pana Krzysztofa około godziny 17 musiał wyjść ze szpitala. Żeby nie zostawić brata samego poprosił ich matkę, żeby go zastąpiła.
- Ten obrazek zapamiętam do końca życia. Jeden z lekarzy skończył pracę, wychodził ze szpitala, spojrzał na mojego brata i jego nogę i po prostu poszedł dalej – wspomina.
Kiedy pani Elżbieta przyjechała na izbę przyjęć, jej syn był już w kiepskim stanie.
- Patrzyłam na nogę syna, była aż sina. Już nie mógł mówić, trząsł się cały, pytał o lekarza i błagał o pomoc – wspomina matka.
Po godzinie 19, czyli około dziewięć godzin po przyjęciu pan Krzysztof był już w bardzo złym stanie.
- Zaczęli się schodzić inni lekarze, żeby ratować moje dziecko. Wcześniej nikt nie chciał przyjąć go na oddział. Po chwili przyszedł lekarz, którego wcześniej nie widziałam i spytał, co synowi dolega? Powiedziałam, że syn jest zdrowym mężczyzną, a do szpitala przyszedł po pomoc z bolącą nogą – wspomina pani Elżbieta.
Pacjent trafił na OIOM. Zmarł
Mężczyzna trafił na OIOM. Zdecydowano, by natychmiast przewieźć go karetką do szpitala w Chorzowie.
- Przyjechało pogotowie. Po chwili przyszedł do nas lekarz z informacją, że syn nie żyje. Przez dziewięć godzin mój syn umierał w szpitalu, a ja o tym nie wiedziałam. Przecież bym inaczej reagowała. Nie pomogłam mu, ale przecież on był w szpitalu, na izbie przyjęć - mówi matka zmarłego mężczyzny.
Tydzień po zgonie pacjenta, władze szpitala wydały oświadczenie przedstawiając, co działo się tego dnia na izbie przyjęć. W ponad dwudziestu punktach można przeczytać, jak wiele badań i konsultacji zrobiono panu Krzysztofowi.
- Wykonano tylko trzy badania. Doppler, RTG i badanie krwi. Kompleksowa opieka medyczna była dopiero wtedy, gdy stan brata był krytyczny – ripostuje brat pana Krzysztofa.
Sprawą zajęła się prokuratura, która będzie musiała teraz powołać zespół biegłych. Ich zadaniem będzie ocena pracy personelu szpitala i wskazanie, czy i kto jest odpowiedzialny za błąd. Szpital powołał też wewnętrzną komisję do zbadania sprawy. Na razie jeden z lekarzy został zawieszony w pełnieniu obowiązków.
- Sprawa ta zostanie oceniona na gruncie prawno-karnym. Zbadamy czy lekarze z izby przyjęć dopuścili się błędu w sztuce medycznej – mówi Ireneusz Kunert z Prokuratury Regionalnej w Katowicach.
Kolejna bulwersująca sprawa w szpitalu w Sosnowcu: Prokuratu...
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Czy trzeba płacić opłaty za użytkowanie wieczyste?
