- Pączki kupiłam w lutym 2015 roku. Gdy jeden z nich pozostał niezjedzony, postanowiłam sprawdzić, w jakim stanie będzie za kilka miesięcy, może nawet lat. Jednak wyniki mojego doświadczenia przerosły wszelkie wyobrażenia - tłumaczy Anna Moszczyńska z Hajduk Nyskich.
Mijały kolejne tygodnie i miesiące, a słodki wypiek ani nie pleśniał, ani nie tracił na walorach wizualnych. - Mimo, że delikatnie stwardniał, to wciąż jest pulchny, nie ma na nim pleśni. Bardzo mnie to zaskoczyło, ale i utwierdziło w przekonaniu, że w takich pączkach naprawdę jest mnóstwo chemii - mówi.
Taki stan rzeczy zaskakujący jest również dla cukierników, którzy wypiekają pączki w tradycyjny sposób.
- Ciasto, z którego przecież robi się te pyszne wypieki, jest ciastem drożdżowym, a ono czerstwieje już na drugi dzień. "Prawdziwy" pączek będzie niezjadliwy już po 3-4 dniach. Woda i tłuszcz wyparują, zrobi się sucharek, który się pokruszy. I tyle pozostanie z wypieku - tłumaczy cukiernik Irena Malik-Piekorz.
By uświadomić swoich znajomych, mieszkanka Hajduk Nyskich udostępniła zdjęcie 5-letniego pączka wraz z pudełkiem na swoim profilu na Facebooku.
- Parę lat temu dokuczały mi astma i alergia pokarmowa. Gdy odstawiłam przetworzone dania i produkty, od razu poczułam się lepiej. Dziś odradzam innym kupowanie w wielkich sklepach pieczywa czy słodkich wypieków. Ogromna liczba składników używanych do ich produkcji poraża. Każdy z nich trafia przecież do naszego organizmu i powoduje różne, często bardzo poważne choroby, nawet nowotwory. Lepiej postawić na lokalne wypieki oraz własne wyroby - czy to na co dzień, czy też od święta. Dzięki temu będziemy zdrowsi - mówi.
Pani Anna zapowiada, że słynny już pączek pozostanie w jej kuchennym kredensie przez kolejne lata. - Kto wie, może dotrwa do kolejnych pokoleń? - podsumowuje z uśmiechem.
