Minister pracy Jolanta Fedak z PSL proponuje więc kolejną akrobację emerytalną. Znów objawiła się jako orędowniczka tzw. emerytur obywatelskich.
A cóż to takiego? To rozdawnictwo naszych pieniędzy. W s z y s t k i m bez wyjątku (kobietom po ukończeniu 60 lat, a mężczyznom po 65) należałaby się owa obywatelska emerytura! Dziś wynosiłaby ok. 730 zł miesięcznie.
Jeśli ktoś chciałby otrzymywać wyższe świadczenia, musiałby się sam "doubezpiezyć". Najprościej mówiąc - system Fedakowej premiowałby nierobów i cwaniaków niepłacących składek ZUS. Bo według niej przyzwoite państwo musi opiekować się w s z y s t k i m i. Większość Polaków oddaje połowę swoich zarobków państwu. A i tak dziś to państwo zadłuża się nawet na utrzymanie obecnych emerytów! Minister daje za przykład Szwecję, Holandię i Danię. Ale nie wie, że tam dochód na mieszkańca jest dwukrotnie wyższy.
Rozumiem, że wybory za pasem i stanie do nich pani Fedak. Ale dlaczego ciężko pracujący Polacy mają płacić stałą dolę obywatelom nierobom, pijakom i menelom? Kto nie pracuje - ten musi mieć?
Czytaj e-wydanie »