Ano dlatego, że dosłownie wszystko - prócz swojej ideologii - kojarzy mu się ze zdradą, spiskiem i antypolonizmem. Sześć kolejnych porażek wyborczych nie nauczyło go niczego.
Ot, wczoraj, w rocznicę zabójstwa Marka Rosiaka (działacza PiS) przez szaleńca, Kaczyński znów przekonywał, że to nie był przypadek, że "pewne kręgi" stworzyły "pewną atmosferę" dla realizacji "pewnych celów" politycznych. Nie ma więc sprawiedliwości, i "moralnej odpowiedzialności" wobec "pewnych ludzi".
Przeczytaj także: Kaczyńskiemu może grozić polityczna emerytura?
I Marek Rosiak, podobnie jak nieżyjący prezydent, "poległ", bo bronił "pewnych wartości". Lista poległych za PiS ciągle się więc wydłuża. Jakby sekundując prezesowi odezwali się stołeczni "Solidarni 2010" sprzed Pałacu Prezydenckiego. Wprawdzie nikt z nich jeszcze nie poległ, ale według "Solidarnych" Donald Tusk został demokratycznie wybrany, tak jak Adolf Hitler. Patrzeć tylko kiedy premierowi urośnie wąsik, a Janusz Palikot z ekipą podpali gmach Sejmu.
Czy uprawiając w taki sposób politykę Jarosław Kaczyński może dalej przewodzić partii, z którą utożsamia się co czwarty Polak? Przecież program PiS pod jego rządami jest zlepkiem manii, dziwactw i spiskowej teorii świata prezesa. Aby narodowa prawica zaczęła mówić rozsądnie - bo i taka jest potrzebna - Kaczyński musi odejść.
Czytaj e-wydanie »