Pogotowie rojowe współpracuje ze strażakami. W tym roku w Kujawsko-Pomorskiem mają dużo pracy

W województwie kujawsko-pomorskim straż pożarna dostaje informacje o rojach od 22 kwietnia. - Do dziś (25 maja) takich zgłoszeń było 31 – informuje Małgorzata Jarocka-Krzemkowska, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu.
To oznacza, że rojów w tym roku było w naszym regionie więcej niż 31, ponieważ mieszkańcy często sami zgłaszają je lokalnym hodowcom pszczół.

Po otrzymaniu informacji o roju, strażacy kontaktują się z lokalnymi pszczelarzami.

- W każdym powiecie mamy łączność z pszczelarzami gotowymi zebrać rój. Z reguły wysyłamy jeden zastęp, żeby ocenił sytuację, ale wielu pszczelarzy radzi sobie bez pomocy strażaków. Czasami żaden pszczelarz nie może dojechać, wtedy ostrożnie zabezpieczamy rój w skrzynce i odwozimy w miejsce bezpieczne dla ludzi i pszczół. To organizmy szczególnie pożyteczne, są pod ochroną, dlatego nie ma mowy o robieniu im krzywdy – zaznacza Małgorzata Jarocka-Krzemkowska.

Jacek Paul, prezes Pomorsko-Kujawskiego Związku Pszczelarskiego w Bydgoszczy rozesłał właśnie wiadomość do prezesów kół pszczelarskich w terenie, żeby wskazali pszczelarzy, którzy chcą zdejmować roje. - Mamy pogotowie rojowe. Numery telefonów do pszczelarzy, którzy się do niego przyłączyli, publikujemy na naszej stronie internetowej i przekazujemy straży pożarnej – wyjaśnia Jacek Paul. - W tym roku wielu pszczelarzy narzeka, że rodziny słabo im przezimowały. Były też zatrucia pszczół w naszym regionie. Pszczelarze, którzy ponieśli straty, najchętniej włączają się w prace pogotowia rojowego, bo nowy rój to okazja do wzmocnienia pasieki.

Uwagę pszczelarzy zwraca wczesne rojenie się pszczół. Z reguły następuje ono w drugiej połowie maja i na początku czerwca. W tym roku zaczęło się miesiąc wcześniej.
Rojenie się do naturalny podział rodziny pszczelej. Pszczoły zaczynają go od wyhodowania nowej matki. Gdy jest bliska wylęgu, stara matka zabiera ze sobą połowę rodziny i wylatuje z ula. Świeżo wyrojone pszczoły unoszą się chmarą w pobliżu swego ula. Gdy matka usiądzie – z reguły na drzewie, ale mogą to być: komin, ogrodzenie, maska samochodu, a nawet rower – pszczoły skupiają się wokół niej tworząc zwarty kłąb. Wcześniej matka musi być przygotowana do wyprowadzenia roju. Pszczoły przestają ją karmić, żeby schudła i była w stanie unieść się w powietrzu.
- Stara matka siada nisko, czasami nawet w trawie, a młoda może polecieć na szczyt drzewa. Taki rój jest najcenniejszy, liczy się też jego wielkość. Im więcej pszczół, tym lepiej – objaśnia Czesław Wejner, pszczelarz ze Świecia. - Matka wysyła zwiadowców, którzy szukają nowego miejsca dla roju. Gdy wrócą z dobrymi wieściami, rodzina podrywa się z drzewa i udaje do innego ula, dziupli, skrzynki na prąd, itd.

- Pszczoły roją się z kilku powodów, głównie wtedy, gdy rodzina jest bardzo silna i nie mają jak spożytkować tej siły, bo np. przekwitł rzepak – objaśnia Jacek Paul.
Dlaczego więc w tym roku zaczęły się roić, nim pola zrobiły się żółte?

- Bo było zimno - odpowiada Jacek Paul. - Część pszczelarzy narzeka na słabe przezimowanie pszczół, ale część odnotowała odwrotne zjawisko. Wczesną wiosną okazało się, że niektóre rodziny są bardzo liczne. Chłodny kwiecień sprawił, że nie miały zajęcia i z tego powodu tak wcześnie zaczęły wpadać w tzw. nastrój rojowy.