Śląsk Wrocław - Enea Astoria Bydgoszcz 79:97 (31:30, 20:22, 10:22, 18:23)
ŚLĄSK: Dziewa 18 (1), 11 zb., Kulon 15 (3), Jakóbczyk 11 (3), 5 as., Jarmakowicz 10 (1), Żeleźniak 3 (1) oraz Musiał 12 (2), 6 zb., Skibniewski 5 (1), 7 as., Tomczak 4, Michałek 1.
ENEA ASTORIA: Dłuski 15 (2), 7 zb., Frąckiewicz 14, 9 zb., Nowakowski 15 (3), 6 zb., 7 as., Kukiełka 12 (1), Śpica 9 (1) oraz Pochocki 15, Aleksandrowicz 13 (1), Szyttenholm 2, Grod 2.
Zaczęło się źle. Nie minęły 4 minuty meczu, a trener Grzegorz Skiba musiał prosić o czas. Astoria straciła 14 punktów, gospodarze czterokrotnie trafili z dystansu. Potem bydgoszczanie także jednak pokazali, że z daleka trafiać potrafią (w 7. minucie 20:21).
Śląsk cały czas bombardował kosz z dystansu (7/12 w 1. kwarcie, ale w 2. już tylko 1/6, a w całym meczu 12/37), Asta prezentowała grę bardziej zróżnicowaną. Małe załamanie w defensywie skończyło się serią 2:10 na początku 2. kwarty, ale goście szybko wrócili do równowagi, odrobili straty i to oni na przerwę schodzili przy minimalnym prowadzeniu.
Enea Astoria Bydgoszcz w finale i zagra o ekstraklasę. Tak k...
Najlepsze było jednak dopiero przed nami. W 3. kwarcie, wspierana przez licznych kibiców Asta zagrała koncertowo w obronie, eliminując rzuty za 3 i zmuszając rywali do mało skutecznych akcji indywidualnych. W odpowiedzi bydgoszczanie rozgrywali cierpliwe, zespołowe akcje, w których wykorzystywali przewagę pod koszem. Przed ostatnią kwartą było 61:74.
To był popis determinacji, konsekwencji i odpowiedniej organizacji. Na początku ostatniej kwarty było już 61:79, ale to nie oznaczało końca emocji. Śląsk w 1,5 minuty odrobił 10 pkt straty. Trwającą 4 minuty niemoc w ofensywie przerwał dopiero Dłuski, trafiając za 3 przy wyniku 72:79. Gospodarze naciskali, bydgoszczanie popełniali błąd za błędem.
W pewnym momencie przewaga stopniała do 7 punktów. W trudnym momencie dwa razy doświadczeniem popisał się Nowakowski: trafił za 3 i w kolejnej akcji asystował do Frąckiewicza (77:89). We wrocławskiej hali niosło się już wtedy "czarno-czerwone to barwy niezwyciężone".
Mecz numer dwa w niedzielę we Wrocławiu.
"Nędza", "Dzik", "Bestia". Najdziwniejsze pseudonimy sportowców!
