https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polityczny PR już nas wciąga w swoją grę, a nam umyka to, co najważniejsze - szczęście

Adam Willma
Potrząsnąć może nami jedynie wrzask, syrena alarmowa, światło policyjnego koguta, kop w drzwi. Inny rodzaj przekazu utonie w morzu informacyjnego szumu.
Potrząsnąć może nami jedynie wrzask, syrena alarmowa, światło policyjnego koguta, kop w drzwi. Inny rodzaj przekazu utonie w morzu informacyjnego szumu. Marcin Misiak
I znów się zaczyna. Już słychać ten metaliczny dźwięk - to specjaliści od politycznego PR-u podkręcają nam gałkę z ciśnieniem.

Już wielu z nas daje się wciągnąć w tę grę i wrzuca wyborcze wątki tuż po "Cześć, co u ciebie?"

Tak to już działa w czasach demokracji medialnej, że trzeba wykorzystać każdą chwilę aby przedrzeć się do uwagi wyborcy. Słowo wypowiedziane spokojnie nie ma szans. Potrząsnąć może nami jedynie wrzask, syrena alarmowa, światło policyjnego koguta, kop w drzwi. Inny rodzaj przekazu utonie w morzu informacyjnego szumu.

Ale spokojnie, nie takie rzeczy przeżyliśmy, więc tej kampanii też damy radę. Pokrzyczą, postraszą, poobiecują i wszystko wróci do normy.

Ale może tym razem spróbujemy inaczej? Tydzień temu umknął nam zupełnie Międzynarodowy Dzień Szczęścia. Fajny to pomysł, choć temat trudny, bo świadomość bycia szczęśliwym zyskujemy zazwyczaj dopiero wtedy, gdy już nas to szczęście na dobre opuściło.

Ale o co właściwie chodzi z tym szczęściem? Badania na temat "poziomu szczęśliwości" społeczeństw prowadzone są w wielu krajach, a w każdym przykłada się do szczęścia nieco inną miarę. Z tego powodu zwycięzcami w tych rankingach byli już Finowie, Kostarykanie, a nawet Chińczycy.

Na jedno z badań warto jednak zwrócić szczególna uwagę. Imponującą próbę prześledzenia czynników powodujących szczęście podjęli w 1938 roku naukowcy z Harvardu. Wytypowali wówczas grupę kilkuset osób, których życiu przyglądali się przez dziesiątki lat. Ale to nie koniec, ponieważ obiektem badań stały się również dzieci uczestników, a także współmałżonkowie. Uczeni przyglądali się karierom zawodowym i regularnie badali stan zdrowia swoich "podopiecznych".

Zapytacie: jaki efekt przyniósł trud uczonych i spore koszty tej obszernej analizy? W pewnym sensie żałośnie banalny. Bo okazało się ponad wszelką wątpliwość, że klucz do szczęścia jest jeden: dobre relacje z bliskimi osobami. Miłość, przyjaźń, akceptacja, zaufanie. Wszystko inne, łącznie z tzw. dobrymi genami okazało się mniej ważne. Samotność, wyizolowanie, konflikt działały zabójczo nie tylko na subiektywne poczucie szczęścia, ale również wyraźnie skracały życie.

Stąd moja propozycja - w wyborach politycznych przyłóżmy do kandydatów także nową miarę. Przyjrzyjmy się, którzy z nich mają dar (i chęć) tonowania negatywnych emocji, a którzy dorzucą do emocjonalnego pieca. Bo od tego zależy nasze szczęście. I życie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska