Czytając informacje z Grecji nie sposób uciec od wielu pytań. Jakie konsekwencje ponieśli rządzący, którzy swymi oszustwami zepchnęli 11-milionowe państwo na skraj przepaści? Czy prawdą jest, że ogromne cięcia w budżecie najbardziej dotknęły najbiedniejszych? Jak to możliwe, by garstka polityków tak długo oszukiwała całą Unię z jej bezlitosnymi jakoby procedurami? Gdzie są granice odpowiedzialności przed Bogiem i historią, a konsekwencjami karnymi?
Polscy internauci komentują: "Udawanie Greka nic tu nie pomoże. Zamiast protestować powinni się zabrać do roboty!". "Tak tak, kochani Grecy, strajkujcie i nie ograniczajcie sobie przywilejów socjalnych. Mamusia Unia o was się zatroszczy i ciepłą ręką pożyczy 110 dużych baniek", "Grecy to nieroby większe niż nasza Solidarność '80. Skończyły się sielskie czasy nieróbstwa i lenistwa, wreszcie ktoś ich pogonił do roboty!".
Rzeczywiście, Grecy - najdelikatniej mówiąc - nie są narodem pracusiów. Jednak w ocenach byłbym ostrożniejszy. Sądzę bowiem, że główna odpowiedzialność za ten kosmiczny kryzys (który może uderzyć w całą Unię) spoczywa na greckich politykach. A z postawy Unii jestem, paradoksalnie, zadowolony. Kto wie, czy nas w taki sposób ktoś nie będzie oszukiwał? I "mamusia" Unia pomoże.
Nam pozostaje dziś tylko gorzka satysfakcja. To właśnie Polska przez lata nazywana była "chorym człowiekiem Europy".
Więcej komentarzy na stronie www.pomorska.pl/komentarz