Na własnym parkiecie Twarde Pierniki radzą sobie dobrze, ale na wyjazdach nie mogą przełamać złej passy. W dziewiątym meczu poza Toruniem Polski Cukier poniósł dziewiątą porażkę, choć wydawało się, że tym razem w końcu uda się sięgnąć po komplet punktów.
Warto przeczytać
- Dobry początek halowego sezonu Pomorzanina. Nowe zasady mają torunianom sprzyjać
- "Spożywczak" po remoncie. Tak wygląda teraz hala przy Grunwaldzkiej w Toruniu
- Rząd zakazuje zajęć sportowych. Jest projekt przepisów. Premier: Koniec żartów
- Tak toruńscy nurkowie rehabilitują niepełnosprawnych pod wodą [ZDJĘCIA]
Jeszcze w pierwszej połowie był moment, gdy nasz zespół prowadził nawet 11 punktami. Po przerwie różnica zmalała, ale i tak minimalne prowadzenie niemal cały czas pozostawało po stronie toruńskiej. Niestety, od wyniku 70:65 zaczął się dramat i seria dziesięciu punktów z rzędu zdobytych przez MKS.
Łącznie w ostatnich pięciu minutach Twarde Pierniki rzuciły tylko 4 punkty, tracąc ich 16. I tak jak wcześniej gospodarze prowadzili maksymalnie 2 punktami, tak ostatecznie powiększyli różnicę do 7 punktów na swoją korzyść.
Ale o wyniku w żadnym razie nie zadecydowała tylko końcówka. Słaby mecz zaliczył Obie Trotter, obrona ponownie była dziurawa, a Donovan Jackson znowu zbyt często grał na własny rachunek, raz po raz pudłując, a i tak ciągle próbując kolejnych rzutów za trzy, nawet jeśli do końca czasu akcji było kilkanaście sekund.
MKSnie pokazał niczego wielkiego. Niestety, na Polski Cukier to wystarczyło...
