Polubiliśmy balony

Wczoraj uczestnicy podniebnych zmagań opuścili Lisie Kąty.

W piątek wieczorem mogliśmy z bliska obserwować, jak napełniają się gorącym powietrzem potężne czasze balonów, jak podnoszą się i stają na placu przed "Carrefourem". Najpierw, jak kolorowa, wielka żarówka "zapalił się" balon naszych sąsiadów "Włocławek". Wkrótce z samego brzegu "wyrósł" czerwony balon z herbem Wilna (ustawiła go załoga pilota Tadasa Gegeviciusa), a tuż obok - błękitny lidera zawodów, jednego z najlepszych pilotów balonowych świata, Rimasa Kostiuskievitiusa (6. miejsce na MŚ w Japonii). Rimas uśmiechał się: - Startuję w Grudziądzu już czwarty raz. Dwa razy wygrałem zawody, może zwyciężę i tym razem...

Wyróżniał się też granatowo-czerwono-biały balon "Grudziądz" z naszą pilotką Joanna Biedermann. Na placu przed marketem gęstniał tłum. Małe dzieci najpierw przestraszone, szybko oswajały się z niecodziennym widokiem i zaciekawione, nawet podchodziły do pilotów pytając o różne szczegóły. Później wystrzeliły fajerwerki. Pokaz sztucznych ogni najpierw planowano na... dachu "Carrefouru", ale odbył się na parkingu. Publiczność wydawała okrzyki zachwytu, a na koniec nagrodziła pokaz brawami. Wielu uznało, że był lepszy, niż na sylwestra.

Wygrali także z wiatrem

W sobotę po południu z opóźnieniem wystartowały balony do ostatniej konkurencji, obserwowanej przez publiczność. W Lisich Kątach dość długo czekaliśmy, aż komisja uzna, że ekipy mogą bezpiecznie wystartować i walczyć o punkty. Wiał bowiem dość silny wiatr. Trzy załogi zrezygnowały ze startu. Pozostałe 17 załóg poleciało, dzięki czemu widzieliśmy, jak trudno rzucić z balonu marker do celu, nawet z niskiej wysokości. Wieczorem przy ognisku Puchar Prezydenta Grudziądza odebrał zwycięzca zawodów Rimas Kostiuskievitius (z synem Rokasem) z Litwy. Drugi był Bogdan Prawicki z Leszna, a trzeci Valerij Machnorylov (Litwa).

Więcej zdjęć z zawodów baloinowych zamieszczamy w dziale "Galeria".