https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Port Lotniczy nadal przynosi straty... Na gorąco komentuje Wojciech Mąka

Wojciech Mąka
Podczas piątkowej konferencji prasowej zwołanej przez jednoosobowy zarząd bydgoskiego Portu Lotniczego, czyli niepodzielnie panującego tam Krzysztofa Wojtkowiaka, dowiedziałem się wielu interesujących rzeczy.

Pierwsza to niebywały rozsądek w gospodarowaniu pieniędzmi. To poprzednie zarządy były - zdaniem prezesa - fatalne. Gdyby podpisywać zawarte wcześniej umowy, to i płot by wyszedł za drogo, i drugi samochód ratowniczo-gaśniczy byłby kupiony zupełnie niepotrzebnie. No bo po co na takim małym lotnisku dwa wielkie samochody... Tymczasem obecne władze portu są gospodarne. Bo kupują używany sprzęt, na przykład takiego Unimoga... Albo taśmę do transportu bagażu. Używana, ale w świetnym stanie. No i za takie same małe pieniądze można przecież wyremontować pas startowy. Tu się załata, tam wywierci i zaleje betonem, a poza tym ten pas będzie węższy o 15 metrów, bo po co nam taki szeroki. Aha, to że ta droga kołowania równolegle do pasa jest zamknięta to niczemu nie szkodzi, bo u nas i tak nie ma dużego ruchu.

Mówiąc krótko, dowiedziałem się, że w bydgoskim Porcie Lotniczym wszystko jest pod kontrolą. Te ponad 23 mln euro, które zostawili u nas Austriacy nie wyciekną, strategia rozwoju jest już gotowa, a zarząd portu nie jest rozrzutny.

Port Lotniczy to kluczowa instytucja dla rozwoju województwa. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego od lat jest traktowany przez samorządy, jakby im przeszkadzał. Gdy został sprzedany, przeszkadza mniej, tyle że politycy nie mają już na niego wpływu. Mogą jedynie pompować w lotnisko unijne pieniądze, o których wydawaniu będzie decydować jedna osoba.

I patrzeć, jak spółka wciąż przynosi straty.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska