Uczony filozof i producent wódek poczuł się obrażony szczególnie tym, że napisała to w dniu rocznicy... zbrodni katyńskiej. Już za to samo horrendalne skojarzenie powinien z hukiem wylecieć z Platformy, nie mówiąc o dziesiątkach wcześniejszych głupot.
Okazało się jednak, że hucpiarz, skandalista i bufon ma jednak wrażliwą duszę. "Wara" to określenie zabraniające czegoś, synonim słowa "precz". Natomiast sztuczny penis i świński ryj, dzięki którym zdobył popularność (jak sam przyznał) to inteligentny, subtelny dowcip.
Ale nie o Palikota mi chodzi, bo jaki jest koń - każdy widzi. Nie pojmuję, dlaczego władze PO tak długo i tak żarliwie chronią tego człowieka. Gdyby jeszcze jego sławetna komisja Przyjazne Państwo miała jakieś znaczące sukcesy, to pół biedy. Ale na słowach, jak to w Platformie, się kończy. Drzewiecki ma się dobrze, Chlebowski - znakomicie, minister Pitera kwitnie.
A Palikot, jak zwykle, błyskotliwie dowcipny.