https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Potomkowie mennonitów dziękują sołtysowi Wielkich Łunaw

Agnieszka Romanowicz
Sołtys Wielkich Łunaw: - Cieszę się, że przede mną uporządkowanie reszty cmentarza, bo daje mi to mnóstwo satysfakcji
Sołtys Wielkich Łunaw: - Cieszę się, że przede mną uporządkowanie reszty cmentarza, bo daje mi to mnóstwo satysfakcji
Kamieniarze kradli mennonickie nagrobki, bo uznawali je za niczyje. Wystarczyło uporządkować i oznaczyć tablicą cmentarz w Wielkich Łunawach, żeby złodzieje zaczęli go omijać.

Rozmowa ze Zbigniewem Kilianem, sołtysem Wielkich Łunaw

- Z jednej strony popiera pan pomysł utworzenia lapidarium w Chrystkowe, z drugiej - jest mu pan przeciwny? Jak to rozumieć?
- Zgadzam się, że trzeba działać, żeby ocalić zabytkowe nagrobki mennonitów. Ale uważam, że nie ma sensu wywozić najcenniejszych okazów do Chrystkowa. Niech zostaną tam, gdzie fundatorzy chcieli je widzieć. To tak, jakby wszystkie wartościowe obrazy zawozić do Paryża...

- Pan zachował cmentarz mennonicki w swojej wsi.
- Nie sam. Ja byłem inicjatorem. Ale, gdy mieszkańcy Łunaw zobaczyli, że pielę chwasty przy nagrobkach, zaczęli pytać, co robię i jak mogą mi pomóc. Większość włączyła się do akcji. Wywozili śmieci, dźwigali i oczyszczali zmurszałe stelle, stawiali je we właściwych miejscach. Mieliśmy też wsparcie wójta Krzysztofa Wypija i starostwa powiatowego, które ofiarowało nam pieniądze w ramach ochrony dziedzictwa kulturowego wsi, a także Marcina Pilarskiego z Urzędu Gminy w Chełmnie, specjalisty od unijnych dotacji. Wymieniam wszystkich, bo to głównie ich chęci sprawiły, że cmentarz pięknieje.

- Co sprawiło, że pan to zainicjował?
- Wprowadziłem się tu 30 lat temu. Cmentarz jest obok mojego domu. Co rok, 1 listopada, widziałem, że na jednym z grobów (ten był zawsze zadbany), w otoczeniu chwastów i śmieci, ktoś zapala znicz. To światełko mnie pobudziło. Postanowiłem uporządkować bałagan na cmentarzu. Nie potrafię opisać wzruszenia, gdy rodzina tego "zmarłego od światełka" zapukała do moich drzwi w minioną niedzielę. Elegancko ubrani, z kwiatami, dziękowali mi, ściskali dłoń. Było to wielkie przeżycie. Dla takich chwil warto żyć.

- Pewnie mieszkańcy też się tym radują?
- Wystarczy powiedzieć, że w ostatni dzień Wszystkich Świętych na każdym menno-nickim grobie stał przynajmniej jeden znicz. To miejscowi je postawili, także uczniowie pobliskiej szkoły.

- Dlaczego nie robili tego wcześniej?
- Bo miejsca tak bardzo zaniedbane traktowane są jako niczyje, nikomu nie potrzebne. To jest też główny powód kradzieży nagrobków. Kamieniarze zabrali sobie marmurowe, brudne i zarośnięte płyty, bo uznali je za porzucone. Wystarczyło zeszlifować stare napisy i nagrobek był jak nowy.

- Ile grobów udało się wam odnowić?
- Pięknie wygląda 13. Trzy z nich mają unikatowe krzyże, które z reguły są kradzione w pierwszym rzędzie. Zostały nam do odnowienia jeszcze 23 nagrobki. Cieszę się, że ta praca jest przede mną, bo dała mi już dużo satysfakcji.

- Dużo pieniędzy kosztuje odrestaurowanie takiego cmentarza?
- Kosztorys opiewa na 3800 zł, ale kwota będzie mniejsza. Trzeba mieć pieniądze tylko na ogrodzenie i tablicę informacyjną, a te mogą być wykonane z najtańszego surowca, czyli drewna. Drewniane będą pasowały do całości. Resztę zrobią ludzie.

- Może będzie to zachętą dla innych, którzy mają pod opieką mennonickie cmentarze?
- Byłoby wspaniale! Wielkie miasta chwalą się zabytkami, ale wsie też mają swoje. Wystarczy je odkopać i pokazać światu. W tym wypadku szczególnie warto to zrobić, żeby ocalały nie tylko obiekty, ale też pamięć o zmarłych, którzy kiedyś tu mieszkali. Wystarczy odwołać się do ludzkiego serca i rozumu, pokazać, że są ludzie, którzy pamiętają o pochowanych mennonitach, żeby rozwiązać problem kradzieży.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska