Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pozwalamy, aby jedzenie nami rządziło

Karina Obara [email protected]
Otyłość zwiększa ryzyko chorób układu krążenia, przewodu pokarmowego i nowotworów. Według szacunków stanowią one 47 proc. całkowitej liczby zachorowań i 60 proc. całkowitej liczby zgonów na świecie.
Otyłość zwiększa ryzyko chorób układu krążenia, przewodu pokarmowego i nowotworów. Według szacunków stanowią one 47 proc. całkowitej liczby zachorowań i 60 proc. całkowitej liczby zgonów na świecie. sxc.hu
Ale się nażarłem! Czy jest wśród nas ktoś, kto nigdy tak nie powiedział? Mimo przykrych konsekwencji: tycia, poczucia winy - wciąż to sobie robimy.

- Wydawało mi się, że jestem silna - mówi Elżbieta (34 lata, matematyczka). - W matematyce trzeba się skupić, być twardym. Całe życie się odchudzam. Nie umiem powstrzymać się od jedzenia, zwłaszcza gdy przeżywam stres. Nie denerwują mnie tak bardzo uczniowie, jak sprawy osobiste.

Nigdy nie czułam się dość dobra,

dość atrakcyjna, wciąż uważam na to, co mówię, co robię przy moim chłopaku. Nie umiem się zrelaksować. Tylko, gdy rozwiązuję zadania matematyczne, ale ile można siedzieć w matmie?
Badania przeprowadzone w Polsce przez Instytut Żywności i Żywienia w 2012 roku wskazują, że u 62 proc. mężczyzn i 50 proc. kobiet w wieku od 20 do 74 lat stwierdzono otyłość i nadwagę. Prawie 20 proc. dzieci i młodzieży ma nadwagę.

Przeczytaj także:Wychowujemy pokolenie chorowitych, otyłych i młodych rencistów

Otyłość zwiększa ryzyko chorób układu krążenia, przewodu pokarmowego i nowotworów. Według szacunków stanowią one 47 proc. całkowitej liczby zachorowań i 60 proc. całkowitej liczby zgonów na świecie. Działa na wyobraźnię? Raczej rzadko. Nadal nadmiernie sięgamy po jedzenie. I cierpimy z powodu wyrzutów sumienia.

Magda (40 lat, graficzka) zauważyła, że ma problemy z odżywianiem po kilku latach intensywnej pracy w korporacji.

- Na stres zjadałam ciastko, zapalałam papierosa, a potem, aby zmienić smak - mięso i znowu coś słodkiego, potem ogórek kiszony. Dopełniałam wszystko czekoladą - wylicza. - Kulinarna orgia. Tak zapełniałam pustkę siedząc przed telewizorem, gdy wracałam z pracy wieczorem i nie chciało mi się nawet gadać z mężem. Nudził mnie. Milczał. Jedzenie było ciekawsze. Finiszowałam chipsami. Efekt - 15 kilogramów w ciągu dwóch lat. Poszłam na psychoterapię. Teraz gotujemy z mężem razem. Zmieniliśmy styl życia.

Specjaliści przekonują, że zgłaszających się na terapię z powodu uzależnienia od jedzenia jest coraz więcej. Często to uzależnienie towarzyszy innym nałogom - alkoholizmowi, pracoholizmowi, uzależnieniu od seksu. Powód? Tempo życia, nieumiejętność znalezienia równowagi pomiędzy życiem zawodowym a osobistym, niewiedza - jak radzić sobie z trudnymi emocjami.

- Możemy już mówić o zjawisku jedzenioholizmu - przyznaje dr Jan Chodkiewicz z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Łódzkiego. - Człowiek wówczas traci kontrolę nad ilością zjadanego pokarmu, a potem, gdy już jest pełny, ma wyrzuty sumienia. Inną sprawą są zachowania kompulsywne. To rodzaj napięcia, które redukujemy sobie, np. poprzez zjedzenie czegoś słodkiego. Czujemy się wtedy podobnie, jakbyśmy przyjęli substancję psychoaktywną. Zapamiętujemy tę przyjemność i chcemy do niej wracać. Jeśli coś takiego robimy i wiemy, że

wyrządza nam to szkodę,

najlepiej zmienić takie zachowanie na inne, np. ćwiczenia fizyczne. Nie szkodzi, a pomaga.
Zgodnie z podejściem behawioralnym, które koncentruje się na zmianie zachowań i myśli, należy także odkryć źródło zachowania kompulsywnego. A gdy już je odkryjemy, musimy zapytać siebie, czy możemy zmienić to, co nas uwiera.

- W wielu przypadkach problemem okazuje się nasz stosunek do pracy, rodziny, znajomych - dodaje dr Chodkiewicz. - Co myślimy o ludziach, którzy z nami są, współpracują. Jeśli za bardzo się przejmujemy, chcemy być perfekcyjni, możemy za to zapłacić takimi zaburzeniami. Wyluzujmy. Kilka kostek czekolady to nie dramat.

Najlepszy sposób odchudzania, to zdrowy sposób odżywiana, czyli pięć posiłków dziennie - zgodnie twierdzą dietetycy.

- No, ale to jest ideał - śmieje się Renata Jassowicz, szefowa Instytutu Urody Beauty Essence w Toruniu, która dietetyką zajmuje się od ponad 20 lat. - Trzeba być szczerym ze sobą. Gdy przeżyłam poważny życiowy kryzys, zrozumiałam, że takie zachowania, jak robienie czegoś w nadmiarze, są po prostu sygnałem z organizmu, że mamy jakieś ważne emocje, które domagają się uzewnętrznienia. Dopiero, gdy te emocje dopuścimy do siebie, możemy zrozumieć, jak ważne jest zdrowe odżywnianie. Do człowieka trzeba podejść holistycznie. Ciała nie oddziela się od ducha.

Zdaniem terapeutów kompulsja może być niewyrażoną złością. Trzeba ze sobą rozmawiać, aby dowiedzieć się, na co jest się złym.

- Pod każdym gniewem kryje się łza - mówi Jan Kłosiński z Bydgoszczy, który od 15 lat praktykuje buddyzm. - Odkąd regularnie medytuję, nigdy nie jem za dużo, a kiedyś byłem gruby. Potrafię już uspokajać umysł poprzez oddech i niemyślenie. Odzyskałem sprawczość w swoim życiu, a to daje mi
poczucie pewności siebie i szacunek do ciała.

Nie robię z niego śmietnika. Nawet jak zjem czasem więcej, są to zdrowe rzeczy.
Trenerzy osobiści upatrują zagniewania ludzi i napadów niekontrolowanych zachowań w wychowaniu i nieumiejętności czytania własnych potrzeb.

- Ludzie mają kłopoty z nawiązywaniem prawdziwie bliskich, głębokich relacji - mówi Grażyna Mikusek, która szkoli grupy jako doradca personalny w województwie kujawsko-pomorskim. - Cały dzień wmawiamy sobie, że jesteśmy i musimy być silni. A wieczorem, zamiast się poprzytulać, poocierać, pomiziać, wygłaskać, zjadamy kolejne czekolady, bo wtedy - racjonalizujemy - dostaniemy poteżną dawkę magnezu i będziemy spokojni. Bzdura! Człowiek potrzebuje prawdziwej, fizycznej i psychicznej bliskości drugiego, bo nie chce być samotny. Z powodu samotności - mówią moi uczniowie - zażeramy problemy.
- Najpierw musiałam zrozumieć, że

nie mogę się katować

za to, że zjadłam - opowiada Kinga (38 lat, samotna, urzędniczka). Od dziecka walczy z otyłością brzuszną. - Moim problemem było zajadanie stresu, gdy życie nie kręciło się tak, jak chciałam. Lubię mówić innym, jak postępować, a nie widziałam swojego strachu, że nigdy nie będę żyła tak, jak marzę. Gdy wreszcie odważyłam się zająć swoim życiem, a nie innych, zaczęłam zdrowieć. Usunęli mi woreczek żółciowy. Teraz nie mam już problemu z jedzeniem. Przynajmniej tłustych potraw. Za to uczę się cieszyć chwilą, a nie myśleć o zmartwieniach podczas jedzenia. One są, ale podczas jedzenia ich nie rozwiążę. Oswajam proste smaki. Zainteresowałam się zdrowym odżywianiem. Zależy mi wreszcie na sobie.

Sławek jest szczupły. Należy do klubu Anonimowych Żarłoków. Mamy takie - w Toruniu i Bydgoszczy. Sławek ma problem. - Zdałem sobie z tego sprawę - mówi - gdy spostrzegłem, że szukam pracy, aby mieć dużo pieniędzy na dużo jedzenia. Opychałem się czym popadnie. Do końca życia będę żarłokiem, już to wiem. Jak alkoholik.

W poniedziałek przeczytacie rozmowę ze Sławkiem, który mimo że jest żarłokiem, przestał żreć i nie cierpi.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska