Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces generała Kiszczaka. Winni, jak zwykle, ci na dole

Redakcja
Uniewinnienie generała Czesława Kiszczaka w procesie dotyczącym śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek" w 1981 r. wydaje się, najdelikatniej mówiąc, kontrowersyjne.

Nie znam wprawdzie akt procesu, ale czy to możliwe, że o użyciu broni zadecydowali wtedy sami ZOMO-wcy? Nie wierzę.

Przed każdym działaniem związanym z użyciem ostrej amunicji wszystkie oddziały wojska czy policji muszą zostać poinstruowane, że strzelać można w absolutnie wyjątkowych sytuacjach. A przecież spodziewano się oporu górników, wiedziano, że nie mają broni palnej, że nie będzie strzelaniny, która w jakiś sposób uzasadniałaby rozkaz otwarcia ognia.

To prawda, że kilkudziesięciu milicjantów zostało w "Wujku" rannych. Ale żaden z nich nie zginął. Czy ranienie funkcjonariusza na służbie jest sytuacją absolutnie wyjątkową? Ktoś, kto wysyła uzbrojone oddziały przeciw cywilom musi zdawać sobie sprawę z konsekwencji. Dlaczego więc do pacyfikacji kopalni wysłano oddziały z ostrą amunicją, tak jak w grudniu 1970 roku? Kierując się tą logiką można chyba powiedzieć, że podczas pacyfikacji piłkarskich kiboli - bandytów, policja też powinna być uzbrojona w ostrą amunicję. I może strzelać.

Generał Kiszczak twierdzi od lat, że w tajnym szyfrogramie wręcz zabronił użycia broni. Strzały jednak padły. Ukarani zostali ZOMO-wcy, ale w rzeczywistości to nie oni nacisnęli na spust.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska