Radnym spoza koalicji nie wystarczyła pozytywna opinia Regionalnej Izby Obrachunkowej, by burmistrza rozgrzeszyć.
Niech się nie cieszy
Najpierw Andrzej Mielke z Chrześcijańskiego Ruchu Społecznego odczytał stanowisko swojego klubu i wypunktował, co mu się nie podoba. Knoty, jego zdaniem, to niewykonanie uchwały o przekazaniu szkole katolickiej dołu obiektu po bibliotece, niewykonanie planu sprzedaży nieruchomości, konieczność zapłacenie ponad 500 tys. zł załodze MZEC, słaba ściągalność podatków, niejasna polityka umorzeń podatkowych, brak nadzoru nad budową stadionu, akceptowanie straty Miejskich Wodociągów.
- Nie podzielamy samozadowolenia burmistrza - zakończył Mielke.
Za mało sprzedają
A radni z WFS uznali, że budżet jest OK, ale cieniem kładzie się niewykonywanie planu sprzedaży przez wydział nieruchomości. - To jest tak jak z beczką - obrazowo ujął rzecz radny Andrzej Dolny. - Jak nie ma jednej klepki, to jest dziura. I budżet się wylewa.
Burmistrz Arseniusz Finster odpierał argumentację adwersarzy i też zdobył się na wielce oryginalne porównanie, gdy mówił o stadionie. - Nie można powiedzieć, że wszystko jest źle - bronił tej inwestycji. - To tak, jakby o panu Mielke powiedzieć, że jest brzydki, bo ma jedno znamię, a tak w ogóle to przecież jest umięśniony i przystojny. Mnie się podoba.
W tym miejscu przerwały mu oklaski rozbawionych radnych.
W efekcie 15 radnych głosowało za absolutorium, czterech - z ChRS i WFS wstrzymało się od głosu.