Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rada jaskini walczy z cieniem - komentuje Adam Willma

Adam Willma
Adam Willma
Prof. Miodek Radzie się nie kłania i namawia do zachowania tradycyjnej wersji.
Prof. Miodek Radzie się nie kłania i namawia do zachowania tradycyjnej wersji. Tomasz Hołod
No proszę, lipcowe słońce sprawiło, że z jaskini (platońskiej ma się rozumieć) wyszła Rada Języka Polskiego. Przeciągnęła się, ziewnęła (bo na nadmiar roboty nie może narzekać) po czym wydała opinię

Poszło o nieszczęsne „na Ukrainie”, „w Ukrainie” oraz „do Ukrainy”. Profesorskie grono naradzało się aż w końcu wydało salomonowy wyrok. Wnioskuje, żeby w miarę możliwości mówić po nowoczesnemu – „do Ukrainy” i „w Ukrainie”, ale tym wszystkim, którzy wybierają stare formy dać święty spokój.

Dwie rzeczy w tych pląsach Rady Języka Polskiego nie dają mi jednak spokoju. Po pierwsze, korzystając ze szkiełka i oka, profesorowie publikują wykres częstości użycia w tekstach prasowych konstrukcji na Ukrainie i w Ukrainie od początku 2022 roku.
Z tego wykresu wynika, że w ogóle nie ma o czym gadać, bo forma, jakiej używa absolutna większość Polaków jest jedna. I jest to forma tradycyjna – „na Ukrainie”. Rada jednak argumentuje, że po wybuchu wojny „lawinowo” zwiększa się częstotliwość użycia formy „w Ukrainie” i jest już tylko... 3 razy rzadsza niż „na Ukrainie”.

Że co?! Do tej pory było tak, że Rada Języka Polskiego albo tępiła jakieś niszowo pojawiające się koszmarki, albo przyklepywała błędy, które tak już się zdążyły upowszechnić, że wchodziły do języka jako reguła. Tymczasem w przypadku Ukrainy tradycyjna i powszechnie przez Polaków używana forma gramatyczna ma zostać wyparta wyłącznie z powodów poprawnościowych?

Żyję na świecie już pół wieku i jeszcze nigdy nie spotkałem człowieka, który używałby konstrukcji „na Ukrainie” z poczuciem satysfakcji, że pokazuje w ten sposób miejsce w szeregu ludziom z Kijowa, Lwowa czy Doniecka. Ot, forma jak każda inna. O ile jeszcze w słowie „Murzyn” językoznawcy mogli doszukiwać się cienia złych konotacji (choć dla większości Polaków było to słowo całkowicie neutralne), to w formie „na Ukrainie” nie było nawet cienia takich skojarzeń. Owszem, Ukraińcom taka konstrukcja źle pobrzmiewała w języku rosyjskim, ale chodziło o język znany każdemu Ukraińcowi i kontekst w oczywisty sposób agresywny. Kontakt z Ukraińcami (właśnie poprzez nauczanie języka) mam częsty i nie zauważyłem, żeby polskie „na Ukrainie” któremukolwiek przeszkadzało. Bez wątpienia jednak przeszkadza celebrantom wstydu, do których szacowna Rada Języka uznała za stosowne się umizgiwać. Ta sama Rada Języka, która pozostaje głucha na językowe fikołki szermierzy społecznego progresu. Cóż, jak powszechnie wiadomo, mieszkańcy platońskiej jaskini mają to do siebie, że cienie biorą za rzeczywistość.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska