https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Robert Kościecha, trener GKM Grudziądz: "Nie wstydzę się swoich reakcji"

ZM
Łukasz Szalkowski
Nie jestem trenerem, który po meczu wyjeżdża ze stadionu i zapomina o wszystkim - mówi Robert Kościecha, który w minionym sezonie wprowadził drużynę do play off.

Zobacz wideo: Drugi odcinek naszego programu Sportowe Wydarzenie Weekendu.

emisja bez ograniczeń wiekowych

***

Kościecha w 2024 roku debiutował w roli pierwszego trenera grudziądzkiej drużyny. - To było spełnienie marzeń. Dziewięć lat wcześniej zaczynałem jako trener młodzieży, każdego kolejnego roku zbierałem doświadczenie, przyzwyczajałem się do nowej roli - opowiedział w rozmowie z klubową telewizją. - Propozycja objęcia posady pierwszego trenera ligowej drużyny padła od prezesa Marcina Murawskiego jesienią 2023 roku, a ja ją przyjąłem. To było dla mnie duże wyzwanie. Wcześniej byłem tym drugim, teraz miała być pełna odpowiedzialność i dużo więcej obowiązków. Ja się jednak z tego cieszyłem - zapewnił.

A z roli wywiązał się całkiem nieźle. Ekipa GKM po raz pierwszy w historii awansowała do play off PGE Ekstraligi. - Dostałem też statuetkę Szczakiela podczas Gali PGE Ekstraligi. Otrzymałem ją już w pierwszym roku pracy, więc to bardzo mnie cieszy. To miłe wyróżnienie - podkreślił.

Jak twierdzi, dla klubów korzystne może być zatrudnianie w roli trenerów byłych zawodników. Dlatego sam do tej pracy "wciągnął" Krzysztofa Buczkowskiego. Ten wciąż jest czynnym żużlowcem, liderem pierwszoligowej Abramczyk Polonii Bydgoszcz, więc póki co, będzie wsparciem przy szkoleniu żużlowych adeptów.

- To był mój pomysł, by Krzysztof Buczkowski został trenerem od młodzieży. Będzie nam pomagał, a dla niego będzie to fajna odskocznia i nowe doświadczenie - dodał Kościecha.

W minionym sezonie dla trenera GKM najtrudniejszym momentem była informacja o kontuzji Jasona Doyle'a. - Jason przychodził do Grudziądza jako potencjalny lider drużyny. Choć początek sezonu nie był najlepszy w jego wykonaniu, to wszystko zmierzało ku lepszemu - wspominał. - I nagle informacja z Anglii, że był wypadek, że jest uszkodzony bark. I początkowa niepewność, ile czasu go nie będzie, czy będziemy korzystać z zastępstwa zawodnika. To był bardzo trudny moment dla nas, dla mnie nieprzespane noce.

Niepewność była spora. - Zastępstwo zawodnika to trzy, cztery biegi w których można liczyć na dobre zastępstwo, były braki na biegi nominowane, bo nasi liderzy też nie mieli wtedy idealnego czasu - wspomina Kościecha. - Aż dołączył Michael Jepsen Jensen i odmienił drużynę. Mimo że większość fachowców już skazywała nas na spadek, mówili, że Michael to pierwszoligowiec, że będzie nam robił po pięć punktów i będziemy przegrywać, to pokazaliśmy, ze ten grudziądzki Gołąb jest mocny i nie da się zepchnąć z gałęzi - dodał.

Kościecha przyznał, że transfer Jensena Jepsena poderwał drużynę do walki. - Atmosfera już wcześniej była w porządku, ale wiadomo, że lepsza jest wtedy, gdy są wyniki A gdy Michael zaczął wygrywać biegi, a my mecze, to nastroje poprawiły się wszystkim.

Na co dzień Robert Kościecha współpracował z wieloma ludźmi, a najczęściej swoje decyzje konsultował z prezesem Murawskim i kierownikiem drużyny Rafałem Wojciechowskim. - Cieszę się, że liczą się także z moim zdaniem - dodał. I opowiedział też o swoich emocjonalnych reakcjach na stadionie. - Kibice przychodzą na stadion na dwie godziny przed meczem, obejrzą spotkanie i wracają do domów. A my pracujemy nad zorganizowaniem tego bardzo długo; to są treningi, wszystkie sprawy organizacyjne, marketing. Praca kilkudziesięciu ludzi. I czasem jedna rzecz nie wychodzi i jest problem. Więc jak się udaje i na przykład po słabym początku wygrywa się mecz, to są też wybuchy radości. Ja pokazuję tę radość mocno, niektórzy mówią, że za bardzo, ale ja się tego nie wstydzę, to uwolnienie emocji. Niektórzy mówią , że trener to tylko program wypisuje, ale to nie jest prawda. Ja nie jestem trenerem który wyjeżdża po meczu ze stadionu i się odcina. Zawsze jestem pod telefonem, żyje tym, myślę o tym cały czas i jak nam wychodzi, to jest ta euforia.

Tak jak wszyscy w klubie i kibice, Robert Kościecha czeka na kolejny sezon. BAYERSYSTEM GKM skład ma już gotowy.

- Miałem wpływ na kształt drużyny. Już pod koniec sezonu, gdy prezes zaproponował mi przedłużenie umowy, układaliśmy sobie te różne koncepcję drużyny. Udało się zrealizować koncepcję numer 1 - zdradził. - Byliśmy w kontakcie z prezesem i kierownikiem drużyny non stop. Konsultowaliśmy się, kto ma u nas jeździć, kogo chcemy w drużynie - zapewnił.

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska