
Pani Wioletta pokazuje niedokończoną łazienkę.
O Wioleccie Kabat i jej zamiarach pisaliśmy kilka miesięcy temu. Postanowiliśmy sprawdzić, czy jej plany się powiodły.
W ubiegłą środę zaglądaliśmy do pawilonu przy ul. Chojnickiej 16 - niedaleko dworca PKS. Nie czekaliśmy długo, za chwilę podjechała pani Wioletta i zaprosiła nas do środka. Przyjechała z córką - 26-letnią Olą, chorą na dziecięce porażenie.
Ola uśmiechnięta i spokojna. Nie mówi, ale wszystko rozumie. Jest oczkiem w głowie całej rodziny. - Zabieramy Olę wszędzie, jesteśmy takimi łazikami - opowiada pani Wiola. Ola to polubiła i bardzo lubi towarzystwo innych.
Gdy stowarzyszenie "Rodzinni" zacznie działać pełną parą, a do klubu seniora co chwilę będą otwierały się drzwi, to Ola będzie przeszczęśliwa.
- No cóż, zaplanowaliśmy, że otwarcie będzie 1 czerwca, ale się nie udało - mówi jej mama. - Teraz zakładam, że będzie to 10 lipca. To termin nieodwołalny. Tak że już teraz panią zapraszam na uroczystość. Oczywiście, to taka uroczystość umowna. Wiem, że odbiorów z sanepidu jeszcze nie będzie.
Pani Wioletta wyjawia, że jest osobą, która stara się wszystko doprowadzać do końca. Tak więc i tym razem będzie podobnie.
Stowarzyszenie "Rodzinni" zostało zarejestrowane w KRS 25 marca. Poprzednia środa była pierwszym dniem, kiedy przyjmowano zapisy seniorów. Cały czas można się zgłaszać. W każdą środę od godz. 9 do 13 - osobiście lub pod numerami tel. 788 080 552 i 669 928 531.
- W Sępólnie nie ma takiego miejsca, gdzie mogą spotykać się starsi ludzie. Ja już widzę, jak to wszystko będzie funkcjonowało - mówi Kabat. - To nie będzie tak, że trzeba będzie przychodzić codziennie. Nie! Każdy przyjdzie, jak tylko będzie miał ochotę, albo będzie mu pasowało. W poniedziałek przykładowo będą jakieś zajęcia manualne czy malarskie. Nawet jest chętna pani, która chciałaby nam pomóc. We wtorek może to być spotkanie z dietetykiem, a w środę jeszcze coś innego.
Teraz stowarzyszenie ma 18 członków. 3-4 osoby szczególnie zaangażowały się w remont. Często przeznaczając własne fundusze. Teraz trzeba na przykład dokończyć jeszcze łazienkę. - Udało się nam pozyskać sponsorów, choćby firmę MDD - mówi Kabat. - Były też osoby prywatne, które przekazały nam meble, np. Ryszard Skórski czy Bożena Skrzyńska. Jestem wdzięczna szczególnie Piotrowi Hochlowi, u którego mamy otwarty rachunek i nie pogania nas z płatnościami. Jest wyrozumiały.
Nie udało się pozyskać dotacji w ramach konkursów. Gdy stowarzyszenie się ukonstytuowało, było już za późno, by złożyć odpowiedni projekt.