Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roko Rogić zostanie w Twardych Piernikach? - To były jedne z najlepszych miesięcy w mojej karierze

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Roko Rogić sezon zakończył ze średnimi: 16,6 pkt, 6,6 asysty i 4,6 zbiórek
Roko Rogić sezon zakończył ze średnimi: 16,6 pkt, 6,6 asysty i 4,6 zbiórek Agnieszka Bielecka
- To było kilka najlepszych miesięcy w mojej klubowej karierze. Wiele się nauczyłem jako zawodnik, zwłaszcza w roli lidera - mówi Roko Rogić, lider Twardych Pierników. Kibice chcieliby go oglądać w kolejnym sezonie. Czy jest na to szansa? - Mam Toruń mocno w sercu - mówi koszykarz.

W połowie sezonu dołączył pan do nowej drużyny. Zwłaszcza dla rozgrywającego to nie jest łatwe wyzwanie.
To było dla mnie jedno z najfajniejszych doświadczeń w całej koszykarskiej karierze, mogę to porównać do mistrzostwa mojej rodzimej ligi z Ciboną Zagrzeb. Od pierwszych dni w Toruniu to było prawdziwe szaleństwo. Przyjechaliśmy z Danielem do Polski, zaliczyliśmy zaledwie jeden trening przed wyjazdem do lidera tabeli ze Słupska i pokonaliśmy go! Wtedy już czułem, że możemy dokonać fajne rzeczy do końca sezonu. Bardzo mi pomogło, że koledzy z drużyny, kibice, całe miasto powitali nas bardzo serdecznie i od razu czułem się tu jak w domu.

Gdy skończył się pana kontrakt na Węgrzech Twarde Pierniki akurat szukały kogoś na miejsce Maurice'a Watsona. Decyzja zapadła szybko?
Miałem dwie lub trzy interesujące propozycje z Polski, a jeszcze czekałem na jedną konkretną propozycję z Francji, ale to zaczęło się przeciągać. Trener Skelin od pierwszej rozmowy podkreślał, że bardzo chce mieć mnie w drużynie. Nie mieliśmy okazji wcześniej współpracować, ale wzbudza zaufanie. Bardzo dokładnie wyjaśnił mi moją rolę i czego ode mnie oczekuje w Toruniu, bardzo mi to odpowiadało. Czułem, że to dobra okazja dla mnie i to się potwierdziło. Decyzja o kontrakcie w Toruniu była pod każdym względem trafiona.

Wydaje się, że rósł pan w PLK z każdym meczem, a pana rola w drużynie była coraz większa.
Tak, pierwsze trzy, cztery mecze były takie sobie, musiałem poznać nowy zespół, mocne strony kolegów, nasza zagrywki. Wiedziałem jednak, że muszę adaptować się bardzo szybko, bo sezonu regularnego wiele nie zostało i potrzebowaliśmy wygranych meczów. Osiągnęli podstawowy cel. Jest mi bardzo przykro, że play off zakończyliśmy na ćwierćfinale, ale taka jest koszykówka, nie możesz zawsze wygrywać. Czasami trzeba przyjąć na siebie porażkę i przekuć ją w pożyteczną lekcję na kolejny sezon. Najważniejsze, aby cały czas się rozwijać i za rok znowu walczyć o puchary i mistrzostwo.

Dla pana to był także ciekawa lekcja. Nigdy chyba pan nie odgrywał tak dużej roli w zespole, prawda?
W poprzednim sezonie w lidze niemieckiej miałem także ważną rolę w swoim zespole, ale po drodze przytrafiły się dwie kontuzje, które mocno mnie ograniczyły. Dopiero końcówka tamtego sezonu była dla mnie naprawdę dobra, zaliczyłem także solidne występy w reprezentacji Chorwacji, ale trudno było utrzymać rytm przy kolejnych przerwach. W tym roku mogłem grać bez większych kłopotów ze zdrowiem i wszyscy się przekonali, że potrafię prowadzić zespół. Także myślę, że tak, to było kilka najlepszych miesięcy w mojej klubowej karierze. Wiele się nauczyłem jako zawodnik, zwłaszcza w roli lidera.

Twarde Pierniki już szykują dla pana nowy kontrakt?
To za szybko, dopiero kilka dni temu zagraliśmy ostatni mecz. Potrzebuję przede wszystkim kilka dni oddechu. To nie są łatwe sprawy i wymagają czasu. Na razie wciąż jeszcze myślami jestem przy serii z Anwilem i cały czas mam wrażenie, że byliśmy w stanie pokonać tego rywala. Wierzyłem w nas zespół, ale nie pokazaliśmy naszego maksimum w tych meczach. To była gra tak na 95 procent tego, co graliśmy w sezonie zasadniczym.

Pan to chyba jednak grał na 105 procent, tak ocenili kibice po ćwierćfinale.
Nigdzie wcześniej nie spotkałem tak oddanych fanów. Wielu z nich jechało za nami 600, 700 kilometrów, żeby obejrzeć nasz mecz i dopingować na wyjeździe. Na każdy meczu, nawet w najdalszej hali, było minimum dwudziestu fanów, to było piękne i bardzo dla mnie ważne. Trzeba doceniać, że ktoś poświęca swój czas i pieniądze, żeby wesprzeć swoją drużynę. Gdy widzę takie wsparcie, to jestem gotowy od siebie dać nawet milion procent, bardzo mnie to motywuje.

Chciałby pan zostać w Toruniu?
Pewnie, jeśli tylko byłaby taka szansa. W wielu wywiadach powtarzałem, jak bardzo mi się podoba w Toruniu i w tym klubie. Fajnie byłoby, gdy został trener, jeszcze fajniej, gdyby budżet był odrobinę większy. Nie mogę na dziś powiedzieć, że to moja pierwsza opcja wyboru, ale naprawdę chętnie bym ją rozważył. Klub, wszyscy ludzie dookoła, fani: Toruń pozostanie w moim sercu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska