Nie znalazła w niej wątku "zagranicznego" (- Może za słabo szukała? - ktoś powie. - A może szukała dobrze?). Szkoda, wyglądałoby to wszystko znacznie poważniej, gdyby winni byli agenci, a nie kelnerzy.
Sto podsłuchanych osób - doprawdy, robi to wrażenie. Co w tym czasie robili agenci naszych jedenastu służb specjalnych z Biurem Ochrony Rządu na czele - doprawdy nie wiem. Strasznie ciekawe, kto znalazł się na podsłuchanej liście i co tam wypaplał? Czego jeszcze nie wiemy, a co wycieknie? No, chyba że to jakieś żałosne wynurzenia sfrustrowanych polityków i biznesmenów, którym po prostu znowu w życiu nie wyszło.
Zobacz też: Czterech oskarżonych, 81 zarzutów. Koniec śledztwa w aferze podsłuchowej [wideo]
A zastanawialiście się może, czy ten zmasowany atak na bary mleczne i szkolne sklepiki to przypadkiem nie zemsta na branży gastronomicznej za dwóch zbyt gorliwych kelnerów? Ministrowie zamiast biegać do stołówki pracowniczej - woleli swobodę lokalu "Sowa i przyjaciele". Najedli się, napili i nagadali, oj nagadali, a później głośno krzyczeli, że to przecież oni są poszkodowani. No są i co z tego? Na własne życzenie! Trzeba było mielone w bufecie zamawiać, to by ośmiorniczki później nikomu ością w politycznym gardle nie stanęły.
Inny trop, o którym chętnie mówili politycy, to był bunt służb, w których PO nie przeprowadziła właściwej weryfikacji. Tylko w akcie oskarżenia nie ma na ten temat ani słowa. Wychodzi na to, że nie było żadnego buntu, tylko zwykła ludzka i polska nieudolność. Brak standardów lub przyzwolenie na beztroskę polityków. Jakoś dziwnie jestem spokojny, że jeśli do władzy dojdzie Prawo i Sprawiedliwość, to albo służby znowu zostaną dokładnie wyczyszczone, albo zlikwidowane i zbudowane od nowa. Bo odnowa musi być. Na razie Sanepid jest skuteczniejszy!
Po aferze pozostał niesmak, jak po kotleciku drugiej świeżości.