Anwil Włocławek - AZS Koszalin 77:80 (27:19, 9:21, 23:22, 18:18)
ANWIL: Simon 27 (7), Lichodiej 16 (4), Almeida 5 (1), Łączyński 3 (1), 8 as., Szewczyk 3 (1) oraz Zyskowski 13 (1), Broussard 6, Czyż 4, Sobin 0.
AZS: Bochno 23 (4), Thomas 18 (3), 10 as., Surmacz 17 (2), Fraser 11, 12 zb., Brandon 3 oraz Zywert 6 (2), Czujkowski 2.
Początek zgodnie z planem: już po 5 minutach Anwil miał na koncie 20 punktów, trafiając w tym czasie sześć razy z dystansu (w tym Chase Simon trzykrotnie). Trener Marek Łukomski już wtedy musiał prosić o czas, co nieco poprawiło statystyki gości i ich defensywę.
Grający w siódemkę goście (na ławce siedzieli kontuzjowani Kucharek, Jarecki, Tejić) mogli liczyć na duet Bartosz Bochno - Grzegorz Surmacz, który rewanżował się Anwilowi trafieniami z dystansu. Skuteczność gospodarzy topniała, a rósł licznik strat. AZS systematycznie odrabiał straty (29:26 w 14. min), a gdy połowie 2. kwarty za 3 trafił Torey Thomas, to koszalinianie już prowadzili 31:32.
Anwil jak zachwycał w 1. kwarcie, tak rozczarował w 2. (zaledwie 4/15 z gry i 8 strat do przerwy). W barwach gości szczególnie groźny był eksanwilowiec Surmacz, który w 1. połowie trafił 6 z 7 rzutów (14 pkt). Igor Milicić miał dużo pracy w przerwie.
AZS powiększył przewagę (46:52 w 25. minucie), choć bardzo marną skuteczność mieli Amerykanie, dopiero od 3. kwarty trafiać zaczął także Torey Thomas. Włocławianie nie potrafili zatrzymać Surmacza i Bochno. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Simon, a w 27. minucie Anwil odzyskał prowadzenie po "trójce" Szymona Szewczyka. Przed ostatnią kwartą to jednak AZS miał znowu 3 punkty więcej.
To była bardzo ciężka walka o każdy punkt. Nie do zatrzymania był Bochno (8/12 z gry), który pobił rekord punktowy kariery. W ostatniej minucie AZS wygrywał 80:74, ale jeszcze zrobił wiele, żeby dać szanse Anwilowi (dwie straty, niecelne wolne Bochno). Z serii rzutów za 3 skuteczny był jednak tylko jeden Jarosława Zyskowskiego.
Wideo: Konferencja prasowa po meczu Anwil Włocławek - AZS Koszalin 77:80 w 21. kolejce EBL. Igor Milicić i Chase Simon