https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sery Adamczyk stały się marką. Gospodarze marzą, by je sprzedawać [wideo]

Lucyna Talaśka-Klich
Sery Adamczyk stały się marką. Gospodarze marzą, by je sprzedawać [wideo]
Sery Adamczyk stały się marką. Gospodarze marzą, by je sprzedawać [wideo]
Barbara i Janusz Adamczykowie z Kosowa mówią, że są kolekcjonerami dobrej żywności. Wyrób serów to ich pasja, z którą chcieliby związać przyszłość.

- Dzisiaj tak wspaniale widać Chełmno - mówi Janusz Adamczyk i prowadzi na łąkę w przepięknej Dolinie Dolnej Wisły, na której Karol Okrasa nagrywał jeden z odcinków programu kulinarnego. W rolach głównych wystąpiły sery, które powstają w gospodarstwie Barbary i Janusza Adamczyków w Kosowie. 

 

Podpuszczkowe promowały region

To była świetna promocja regionu, ale irolników, którzy inspirację znaleźli naFestiwalu Smaku wpobliskim Grucznie.  - Na tym festiwalu zobaczyliśmy wspaniałą żywność - wspomina pani Barbara. - A znajoma pani etnolog opowiedziała, że na naszych terenach, mieszkali kiedyś mennonici, którzy wyrabiali świetne sery. Tym towarem rolnicy nawet płacili pracownikom. 

 

Właściciele sporego stada bydła mlecznego zamarzyli, by wrócić do tradycji wyrobu serów w Dolinie Dolnej Wisły. Zaczęli od serów twarogowych, które nie mogą być długo przechowywane. Postanowili popróbować produkcji serów  podpuszczkowych z mleka niepasteryzowanego, ale to już wyższa szkoła jazdy. 

 

Na własne potrzeby

Adamczykowie są jednak nie tylko bardzo pracowici, ale iuparci - jak postanowili, tak zrobili. Metodą wielu prób i błędów nauczyli się jak wyrabiać wyśmienite sery (m.in. czosnkiem niedźwiedzim, z kozieradką, która nadaje im nieco orzechowy smak lub z czarnuszką - to roślina o właściwościach leczniczych, nazywana kiedyś pieprzem dla ubogich). 

 

Do dziś robią sery tylko na własne potrzeby, chociaż popróbowało ich już wielu ich znajomych oraz uczestników różnych imprez kulinarnych. Na przykład  Festiwalu Smaku w Grucznie. 

 

Podczas tegorocznej, XI edycji tej imprezy Barbara i Janusz Adamczykowie zwyciężyli w kategorii „Przetwory z mleka”- Smak roku 2016 otrzymali za Ser Szwajcar Farmerski . Mało tego! Zdobyli GRAND PRIX festiwalu za Ser Gouda Farmerska!  Te wyróżnienia dołączyły do kolejnych. Na ścianach pomieszczenia, w którym przechowywane są ich sery, wisi już całkiem dużo dyplomów.  Niedawno Brązowym Rarytasem Jarmarku Kujawsko-Pomorskiego został ich ser z czosnkiem niedźwiedzim. 

 

W smacznym towarzystwie

Gospodarze żartują, że dzięki serom grono ich znajomych ciągle się powiększa.  Czasami te znajomości mają wpływ na efekty ich pracy. Tak było z nadaniem nazwy dla sera, który stał się ich produktem sztandarowym i został Smakiem Roku 2015 na poprzednim festiwalu w Grucznie. 

 

Chodzi o Ser Pielgrzym. Skąd taka nazwa? - Od wielu lat zatrzymują się w naszym gospodarstwie uczestnicy gdańskiej pielgrzymki - opowiada pani Barbara. - Wśród odwiedzających jest dziewczyna, która podczas pierwszej wizyty pod naszym dachem miała dwanaście lat, dziś to już studentka. W zeszłym roku była świadkiem, jak po raz pierwszy robiliśmy ten ser. Zastanawialiśmy się nad nazwą i wtedy doszliśmy do wniosku, że nazwa Pielgrzym będzie idealna.  Bo dojrzewa on w plecaku pielgrzyma, tak jak pielgrzymi dojrzewają w czasie drogi do spotkania z Bogiem. 

 

Ser Pielgrzym to już nazwa zastrzeżona. 

- Karol Okrasa stwierdził, że wyśmienicie pasuje on do wina wytrawnego lub półwytrwanego - dodaje z dumą pan Janusz. - Inne sery nadają się do różnych potraw. 

 

Najlepsze mleko na sery

Ich sery podpuszczkowe powstają z mleka niepasteryzowanego, które pochodzi od wyselekcjonowanej grupy zwierząt. - Do tego nie nadaje się surowiec na przykład od krowy, która niedawno się wycieliła - tłumaczą. Ważne jest także odpowiednie żywienie zwierząt. Dzięki temu ich sery mają wyjątkowy smak, w którym czuć bukiet polskich ziół, a tych nie brakuje na łąkach wokół Chełmna. 

 

W gronie dobrych ludzi

Gospodarstwo Adamczyków specjalizuje się w hodowli bydła mlecznego. Mają czterdzieści krów mlecznych, oprócz nich w oborze jest także bydło mięsne. Dzięki produkcji zwierzęcej, naturalnego nawozu na pola im nie brakuje. 

 

- Krowy dają surowiec tak dobrej jakości dzięki monitorowaniu oraz pomocy żywieniowca - pana Wojtka i lekarza weterynarii - Sławka Kobusińskiego - podkreśla Janusz Adamczyk. - Żeby stado było zdrowe i w odpowiedniej kondycji, istotne jest nie tyle właściwe leczenie, co odpowiednia profilaktyka, szczepienia. 

 

Adamczykowie cieszą się, że otacza ich wielu dobrych ludzi, na których zawsze mogą liczyć. - Ten „dobry duch” w gospodarstwie wiele znaczy - dodaje pan Janusz. - Dzięki dzieciom możemy realizować swoją pasję - podkreśla pani Barbara. - Gdy jedziemy np. na Festiwal Smaku lub inną imprezę podczas której będziemy prezentować nasze sery, to wiemy, że dzieci wszystkiego przypilnują w gospodarstwie. Stanowimy zgraną paczkę. 

 

Mowa o Ewelinie, Pawle i Mateuszu. - Mateusz to najmłodszy syn, który uczęszcza do szkoły rolniczej i chciałby przejąć kiedyś nasze gospodarstwo - mówią rodzice. Pan Janusz dodaje: - Syn chciałby wprowadzić do gospodarstwa także owce. Na razie nie jestem do tego przekonany, ale kto wie? Może z owczego mleka też będziemy robić sery?

 

Żyć z pasją i mieć dodatkowy dochód

Mają nadzieję, że kiedyś ze sprzedaży serów powstających w sterylnym, klimatyzowanym pomieszczeniu, będą mogli osiągać dodatkowy dochód. Planują budowę serowarni z prawdziwego zdarzenia. - Liczymy na to, że przepisy dotyczące sprzedaży bezpośredniej będą wreszcie pozwalały rolnikom takim jak my, na legalną sprzedaż serów wprost z gospodarstwa - mówi pani Barbara. - Że przepisy nie będą się wzajemnie wykluczać, że nie będzie można ich dowolnie interpretować. Wtedy chętnie będziemy je sprzedawać. 

 

Gospodarze zastrzegają jednak, że o masowej produkcji nie ma mowy. - Bo wtedy zatracilibyśmy to, co najcenniejsze - dodają. - Powinno być tak, że za pół roku nasze sery będą smakować tak samo jak dziś. I za rok i za pięć  lat. Wszak - jak określił nas Karol Okrasa - jesteśmy kolekcjonerami dobrej żywności.

 

Pani Barbara inspiracji szuka także w przydomowym warzywniku lub sadzie. Nauczyła się  przygotowywać na przykład wiśnie z rozmarynem, które świetnie komponują się z twarogiem.

 

W ich gospodarstwie powstaje także kiszona kapusta (w dębowych beczkach), przysmaki z cukinii z dodatkiem m.in. papryki. - Warto wracać do dawnych smaków i jeść jak najmniej przetworzoną żywność - podsumowuje pani Barbara. - Przecież jesteśmy tym, co jemy. 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska