Ryszard Maciejewski, dyrektor bydgoskiej mleczarni "Osowa" robił niedawno zakupy w spożywczym. Za kostkę masła - wyprodukowanego przez "Osową" właśnie - miał zapłacić ponad 4 złote. Tymczasem doskonale wie, że na początku lutego jego firma obniżyła ceny. Zapytał więc, dlaczego tak drogo. Nie otrzymał odpowiedzi. - Czas najwyższy, żeby handlowcy opamiętali się - stwierdza dyrektor.
Pachnie margaryną
- Mam rodzinę na wsi i wiem, że gospodarze dostają coraz mniej za mleko, więc nie rozumiem, dlaczego to na półce wciąż jest takie drogie! - denerwuje się Maria Komorowska, klientka bydgoskiego sklepu. - Masło, owszem, trochę potaniało. Kostkę można kupić nawet poniżej trzech złotych, ale niektóre mleczarnie próbują oszukać klientów.
Żeby udowodnić swoje racje rozwija kostkę masła extra (producent z województwa warmińsko-mazurskiego). - Pani powącha - mówi kobieta. - Pachnie margaryną. Pewnie dlatego kostka kosztuje 2,80 zł. To "prawdziwe" kosztuje o co najmniej kilkadziesiąt groszy więcej i zalega na półkach. Gdyby handlowcy nie byli tak pazerni, to by obniżyli ceny i masło by im nie ześmierdło.
Mniej za litr
Spółdzielnia Mleczarska ROTR w Rypinie od grudnia minionego roku obniżyła ceny żółtych serów i śmietany do produkcji masła o około 15 proc. Ale też od 16 lutego spółdzielnia płaci gospodarzom o 10-11 groszy mniej za litr mleka. - Gdy obniżaliśmy ceny w skupie rolnicy pytali, czy w związku z tym załatwimy im tańsze nawozy albo pasze - mówi Mariusz Trojakowski, prezes Spółdzielni Mleczarskiej ROTR w Rypinie. - Rozumiem rozgoryczenie gospodarzy, bo sporo zainwestowali w rozwój produkcji mleka, a opłacalność spada.
Gospodarze z rolniczej "Solidarności", którzy niedawno manifestowali przed Kujawsko-Pomorskim Urzędem Wojewódzkim, domagali się także "interwencji na rynku mleczarskim". - W niektórych spółdzielniach płacą dostawcom nawet o 20-25 groszy mniej za litr mleka, a w sklepach ceny nabiału wciąż są wysokie - twierdzi Antoni Kuś, przewodniczący NSZZ RI "Solidarność" Regionu Bydgoszcz. - Handlowcy narzucają zbyt wysokie marże, dlatego chcemy, by rząd określił ich maksymalną wysokość. Bo na razie za zachłanność pośredników płacą konsumenci zbyt drogiej żywności, w tym także rolnicy.
Chcą rozmawiać, ale...
- Nie oszukujemy klientów, więc sprzedaż dobrze nam idzie, ale na pewno nie będzie to tak dobry rok dla spółdzielni jak miniony - uważa Bolesław Gumowski, prezes Kujawskiej Spółdzielni Mleczarskiej we Włocławku.- Rosną koszty produkcji, bo drożeje energia elektryczna, opłaty za ścieki...
Zatem o kolejnych obniżkach w mleczarniach mówią niechętnie. Przetwórcy z uwagą śledzą też sytuację na rynkach światowych. Na przełomie marca i kwietnia może się okazać, czy polskie mleko w proszku znajdzie kupców w Algierii. Dziś mleko w proszku nie idzie bowiem jak woda (eksport załamał się w minionym roku).
- Dobra koniunktura w polskim mleczarstwie może się znowu pojawić z dnia na dzień - uważa Trojakowski.
Gdyby tak się stało, to wielu polskich konsumentów nawet nie zdążyłoby zauważyć obniżek cen nabiału, bo niektóre sieci "obcinają ceny" dopiero 3-4 miesiące później niż przetwórcy. - Chyba powinniśmy zacząć o tym problemie rozmawiać z przedstawicielami marketów - mówią w mleczarniach. - Z dostawcami nabiału wiążą nas umowy długoterminowe, więc nie możemy gwałtownie obniżyć cen - tłumaczy tymczasem Przemysław Skory, rzecznik Tesco. - Kiedy wyroby drożeją też nie zmieniamy cen z dnia na dzień.