Śląsk Wrocław - Twarde Pierniki Toruń 79:74 (26:13, 15:22, 24:17, 14:22)
Śląsk: Morgan 16 (4), Martin 16 (1), Dziewa 15, 12 zb., Nizioł 10, Gołębiowski 5 (1) oraz Kolenda 15 (3), Parachouski 2, Wiśniewski 0, Adamczak 0.
Twarde Pierniki: Diduszko 17 (1), 7 zb., Cel 12 (1), Brunk 7, Tomaszewski 3, Gordon 0 oraz Gibbs 20 (1), Kenić 13 (3), Burk 2, Janczak 0.
Torunianie do Wrocławia pojechali już z nowym rozgrywającym. Sterling Gibbs od czwartku trenował z drużyną, do Twardych Pierników przeniósł się z czeskiego CEZ Nymburk, a wcześniej grał m.in. na Węgrzech, Belgii czy Słowenii.
W debiucie trudno było oczekiwać cudów, gdy jedna z najsłabszych drużyn PLK przyjechała do niepokonanego w tym sezonie mistrza Polski. Gibbs wypadł jednak obiecująco. Z nim na parkiecie drużyna wreszcie wyglądała na przygotowaną do meczu, Amerykanin jest szybki, potrafi minąć obrońców, trafia z dystansu (5/10) i sporo widzi na parkiecie. Asyst zaliczył we Wrocławiu tylko 3, ale dobrych zagrań było dużo więcej.
Torunianie zaczęli z Kacprem Gordonem na rozegraniu i początkowo nie odstawali od gospodarzy. Od połowy 1. kwarty Śląsk jednak zaczął budować przewagę. Gospodarze praktycznie nie mylili się z gry (10/12 z gry w tej kwarcie), a goście mieli coraz większe kłopoty z ofensywą i popełniali coraz więcej błędów (1/9 za 3 i 37 proc. z gry). Po serii 12:0 było 26:10 w 9. minucie.
W 2. kwarcie było już coraz lepiej. Z dystansu trafił Gibbs, świetny w ataku był Kenić (11 pkt do przerwy) i w pewnym momencie przewaga Śląska stopniała do 3 punktów.
Jeszcze na początku 2. połowy było 43:40, ale wrocławianie mieli jednak więcej atutów w ataku i odpowiedzieli serią 12:0 (55:40). Torunianie grali zrywami. Kolejny zaliczyli na początku ostatniej kwarty (Gibbs za 3 i asysta w kontrze do Diduszki) i zmusili Andrieja Urlepa do przerwy na żądanie (67:59).
Wszystko rozstrzygnęło się w ostatniej minucie. Było 73:70, torunianie wybronili dwie kolejne akcje, ale pozwolili dwa razy zebrać rywalom piłkę. Niestety, to może nie być koniec niezbędnych zmian w zespole. Kolejny fatalny mecz rozegrał Markus Burk (1/6 z gry, 3 straty).
