Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sportino Inowrocław dostało lanie od Sokoła!

MACIEJ DRABIKOWSKI, [email protected]
fot. Dominik Fijałkowski
- Nie mieliśmy pomysłu na atak - mówił Aleksander Krutikow, trener Sportino po meczu z Sokołem. - Nie pamiętam, abyśmy grali tak źle - ocenił Łukasz Żytko, kapitan zespołu.

Sportino Inowrocław - Sokół Łańcut

SPORTINO - SOKÓŁ 66:82 (14:26, 16:22, 14:16, 22:18)

SPORTINO: Żurawski 17, Sulowski 14 (1), Lichodzijewski 13 (4), Żytko 10 (2), Kus 5 (1) oraz Jakóbczyk 7 (1), Piotrkiewicz, Mowlik i Wierzbicki 0. SOKÓŁ: Wilczek 21 (2), Glapiński 20 (4), Pisarczyk 14 (2), Fortuna 3 (1), Dubiel 2 oraz Chromicz 9 (1), Ucinek 8 (2), Szurlej 3 (1), Klima 2.

Inowrocławianie chcieli zrewanżować się za porażkę w Łańcucie 64:69 i doskoczyć do rywali w tabeli, którzy przed spotkaniem mieli jedną przegraną więcej w rozgrywkach.

Rozpoczęli mecz z ogromnym animuszem. Po 3 minutach prowadzili 10:4, po celnych "3" Kusa i Lichodzijewskiego. Kilkanaście sekund później wygrywali 14:7 i nic nie zapowiadało dramatu. Kujawscy gracze w kolejnych 9 minutach nie zdołali jednak zdobyć punktu. Przegrali ten okres 0:24! - Nie potrafiliśmy przeprowadzić skutecznej akcji w ataku. Pudłowaliśmy spod kosza i z dystansu. Przeciwnicy nie grali strefą, a kombinowaną defensywą. Słabo broniliśmy. Pozwalaliśmy rywalom zdobywać łatwe punkty - podkreślił Krutikow.
Po 1. kwarcie Sportino przegrywało 14:26, ale w 12. min już 14:31. Żytko przełamać niemoc (16:31), ale następne 13 punktów zdobyli łańcucianie (16:44). Inowrocławianie trafili zaledwie 7 z 33 rzutów z gry. Nie potrafili znaleźć recepty na świetnie dysponowanych i grających twardo koszykarzy Sokoła. W końcówce połowy (14:4), głównie za sprawą "trójek" Lichodzijewskiego, nasi odrobili część strat (30:48).

Po przerwie podopiecznym Krutikowa nie udało się zniwelować strat. Glapiński znakomicie kierował grą gości (6 asyst), był też skutecznym strzelcem (6/7 za 1, 5/10 z gry). Świetną zmianę dał Chromicz (3/6 z gry, 9 zb.), który wsparł w walce na tablicach Wilczka (9/11 za 1, 3/9 za 2, 16 zb. - 7 ataku).

Gospodarze zerwali się do walki w 4. kwarcie. Po celnych "3" Żytki i Jakóbczyka przegrywali 55:67 i 61:71, ale błyskawicznie odpowiadali Chromicz i Glapiński.

Inowrocławianie ulegli Sokołowi aż 66:82, a kibice żegnali zawodników gwizdami. Przegrali 2. z rzędu mecz we własnej hali z czołowym zespołem. Poza walecznym Żurawskim (8/15 za 2, 14 zb.), ciężko kogoś wyróżnić. Lichodzijewski trafiał z dystansu (4/7 za 3), ale jego głównym zadaniem powinno być zdobywanie punktów spod kosza, gdzie pudłował (0/5 za 2, ale 12 zb.). Obydwaj otrzymali za małe wsparcie od kolegów, dlatego też Sportino przegrało wyraźnie tablice (36-45).

- Musimy szybko się pozbierać i odrobić stratę punktów w Radomiu, choć Rosa to bardzo wymagający przeciwnik - zaznaczył Krutikow. - Mecze z czołowymi drużynami pokazały, że mamy za krótką ławkę. Odbija się to na skuteczności podstawowych zawodników.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska