Sposób na rurkę

     Danuta Makowska żali się, że w grudniu pękła jej rura prowadząca do muszli w łazience. Twierdzi, że dwa tygodnie czekała aż ktoś ze spółdzielni wreszcie się pojawił, by usterkę naprawić. W styczniu ponownie udała się do spółdzielni z prośbą o wymianę skorodowanych rur w łazience. Zamierzała to zrobić przed planowanym remontem.
     Od kierownika Andrzeja Loksa otrzymała odpowiedź, że spółdzielnia wymieni jej rury, jak będzie dokonywała wymiany w całym pionie. Interweniowała u członka Rady Nadzorczej. Poskutkowało. Rury są już wymienione - ponad 2 miesiące po pierwszej wizycie w spółdzielni.
     Pani Danuta żali się, że nie spodziewała się, iż mieszkającej od 30 lat w spółdzielni starszej kobiecie udzielającej regularnie opłat, pracownicy spółdzielni robić będą tak duże kłopoty.
     Skontaktowaliśmy się z Andrzejem Loksem. Ten utrzymuje, że w grudniu żadnej awarii u pani Makowskiej nie było, że wyssała sobie to z palca. - _Gdy rury pękają, naprawiamy je na bieżąco. Nie chcemy doprowadzić do tego, by zalane zostały mieszkania.
     _Przyznaje, że tłumaczył pani Makowskiej, iż rury spółdzielnia wymieni jej, gdy operacja ta będzie wykonywana w całym pionie. Spółdzielnia robi to sukcesywnie. Przyszłaby kolej na jej pion. - _Skoro chciała robić remont w łazience, powinna to zrobić tak, byśmy mieli dostęp do pionu. W każdej chwili rury mogą pęknąć.
     _Kierownik przyznaje, że pani Makowska wymusiła na członku Rady Nadzorczej wymianę tych rur. Pracownicy ulegli Radzie Nadzorczej.
     **