Darek Redziński ma 10 lat i chodzi do szkoły w Górznie. Jak prawie każdy chłopak w tym wieku kopie zawzięcie w piłkę i jeździ z kumplami na rowerze.
Zajmuje się również zwierzętami. Stara się, żeby zawsze było ich jak najwięcej.
W domowym gospodarstwie od dwóch lat żyją dwie sympatyczne kozy - Tekla i Margola. Zbytnice z nich niesłychane.
Fikają, wierzgają kopytkami często udając kozie bijatyki.
W takich momentach wyglądają prawie jak "poznańskie koziołki", tyle że w przeciwieństwie do tych wielkomiejskich rytuał ten odbywają w przeróżnych, nieregularnych porach. Kiedy tylko nadarzy się okazja, raz Tekla raz Margola uciekają na drugą stronę szosy do sąsiadów.
Tam też kozim obyczajem przerzedzają miejscowy drzewostan i skutecznie przycinają kwiatowe rabatki. W takich monentach Darek razem z mamą Elą nieźle muszą się nabiegać i perswadować uciekinierkom, by powróciły w domowe pielesze. Kozie kombinatorki po powrocie na swoje podwórko nie są wcale karane. Darek chwali je przytula i głaszcze po kolorowych grzbietach.
W klatce na podwórku zamieszkuje wygodnie dorodna królica - Klaudia. Jest jeszcze młoda, bo niespełna roczna. Mały opiekun często przynosi ją do domu, sadza na kanapie w pokoju i próbuje nawiązać rozmowę. Skutek tych zabiegów bywa rozmaity, z delikatnym pogryzieniem po rękach włącznie.
Obok króliczego mieszkania stoi domek dla kilku gołębi. W tym przypadku z braniem na ręce i głaskaniem jest trudniej, bo skrzydlaci przyjaciele wolą sobie szybować pod niebem.
Parę dni temu Darek w pobliżu szosy znalazł spacerującego po niej jeża. Bał się, że właściciel niezliczonej ilości igieł może tragicznie skończyć pod kołami przejeżdżających samochodów. Zabrał jeżyka do domu, napoił i nakarmił. Dał mu na imię Maciuś. Miał nadzieję, że stworzenie na stałe dołączy do jego domowego minizoo.
Jednak po pewnym czasie okazało się, że Maciek wypoczęty i dobrze odkarmiony zaczął się dziwnie zachowywać.
- Stracił apetyt, stał się niespokojny. Niby było mu u nas dobrze, ale chyba zaczął tęsknić za swoją rodziną. Trochę smutno było się z nim rozstawać, ale wspólnie a mamą postanowiliśmy go wypuścić. Wyniosłem go do ogródka pod drzewo i Maciuś po jakimś czasie poszedł sobie w kierunku lasu. Może jeszcze kiedyś przyjdzie do mnie w odwiedziny żeby napić się mleka - opowiada Darek Redziński.
Mama Darka, Elżbieta choć sama także lubi zwierzęta zachodzi w głowę co też jeszcze kochany synek przyniesie jej do domu...?