Pan Franciszek mieszkający przy al. Jana Pawła II zachodzi w głowę, jakim cudem naliczono mu dodatkowe 32,98 zł? - Wspólnie z żoną staramy się żyć bardzo oszczędnie - podkreśla. - W ciągu miesiąca nie zużywamy więcej jak 2,2 m sześciennego wody. Z rozliczenia, które dostałem wynika, że musimy zapłacić za 7 metrów sześciennych wody. To bardzo dużo. Najbardziej denerwuje mnie jednak to, że nikt nie potrafi powiedzieć, za co właściwie jest ten rachunek? Podobno za pralnię i podlewanie ogródków przyblokowych, ale skoro od lat nie korzystam z pralni, nie mówiąc już o ogródku, to dlaczego mam za to płacić? - dopytuje.
Tłumaczenie prezesa, że lokatorzy oszukują i to ma wpływ na różnicę we wskazaniach wodomierzy, nie trafia do pana Franciszka. - Obowiązkiem spółdzielni jest wykryć złodziei, bo tak trzeba ich nazwać, a nie ciągle obarczać opłatami niewinnych ludzi - twierdzi.
Rozliczenia, które wywołują tyle emocji, dotyczą różnicy w poborze wody pomiędzy tym, co wskazuje główny wodomierz na bloku a sumą z wodomierzy zainstalowanych w poszczególnych lokalach. Łącznie z pralnią. Teoretycznie oba wyniki powinny być bardzo zbliżone, ale tak nie jest i prawdopodobnie nigdy nie będą. Dlaczego?
To żadna nowość
Przyczyn tych rozbieżności może być kilka. - Jedną z bardziej prawdopodobnych są cieknące krany i spłuczki - tłumaczy Dariusz Zawadziński, prezes SM w Świeciu. - Przepływ jest na tyle powolny, że nie uruchamia wodomierza w domu. Jednak gdy zsumuje się pobór z kilkunastu czy może nawet kilkudziesięciu nieszczelnych spłuczek w bloku, nie jest to obojętne dla wodomierza głównego, który jest podstawą do rozliczenia z Zakładem Wodociągów i Kanalizacji. Spółdzielnia nic na tym nie zarabia. Jesteśmy tylko pośrednikiem w rozliczeniu tych kosztów.
Jak podkreśla prezes, tak było zawsze. Wcześniej dyskusyjne różnice, dochodzące nawet do 20 proc., były częścią składową opłaty eksploatacyjnej. Innymi słowy, "ukrywała" się w czynszu. Teraz została wyodrębniona, stąd poczucie, że na spółdzielców spadło nowe obciążenie.
Zdaniem Zawadzińskiego, sukcesem jest zredukowanie różnić wskazań wodomierzy z 20 do 4 proc. - Rozliczenia dotyczą półtora roku, dlatego niektórym mogą wydać się dosyć wysokie, ale obiecuję, że kolejne będą już znacznie niższe - zapewnia. - Między innymi za sprawą reduktorów ciśnienia, których zadaniem jest niwelowanie gwałtownych skoków ciśnienia niebezpiecznych dla większości urządzeń, w tym wszelkiego rodzaju uszczelek.
Odrębnym problemem są kradzieże wody. - Istnieje dość porosty sposób blokowania wodomierza - mówi prezes. - Z oczywistych powodów nie zdradzę na czym on polega, ale wiemy o tym, że niektórzy korzystają z tego.
Jak duża jest skala problemu? Nie sposób oszacować, bo oszustwo jest nie do wykrycia - mówi.