Zobacz wideo: Dramatyczne dane dotyczące zgonów w Polsce

- To kolejna, niepotrzebna śmierć w zakładzie pracy - tak o dramacie, do którego doszło 28 października w zakładzie nazywanym "Przemysłówką" mówi inspektor Waldemar Adametz, wicedyrektor Okręgowego Inspektoratu Pracy. - Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że mamy tu do czynienia z błędem ludzkim. Badamy jeszcze, czyim konkretnie: czy niedbalstwa dopuścił się mężczyzna, który zmarł, czy też inny pracownik.
Polecamy
Jak doszło do tragedii przy Chrzanowskiego? Drewniane podkłady były za krótkie...
51-letnia ofiara tego dramatu to mężczyzna, który w zakładzie Toruńskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego zatrudniony był na umowie na okres próbny. Być może nie znał jeszcze specyfiki pracy.
Do wypadku doszło w piątek, 28 października, około godziny 11.48. Mężczyzna znajdował się w bezpośrednim sąsiedztwie stosu betonowych bloków, z których każdy ważył po 1,5 tony. Stos ustawiony był w bezpośrednim sąsiedztwie torów suwnicy. Jak zaznacza PIP, prawdopodobnie dla wygody pracowników, ale jednak - niebezpiecznie blisko tych torów.
- Pod każdym blokiem musiały znajdować się i znajdowały drewniane podkłady. Niestety, w przypadku dwóch znajdujących się na szczycie stosu były one za krótkie. Bloki miały po 60 cm szerokości i takiej też szerokość winny być podkłady, a nie były. To spowodowało, że się rozchwiały. Dwa bloki spadły pracownikowi na plecy - stał akurat odwrócony do tego stosu tyłem. Być może gdyby stał przodem, zauważyłby, co się dzieje i zdążył odskoczyć. Tak się jednak nie stało - mówi inspektor Waldemar Adametz.
Ogromny, betonowy ciężar przygniótł pracownika. Mimo wszystko, żył jeszcze, gdy z zakładu zabierała go karetka. Obrażenia były jednak bardzo ciężkie i mimo wysiłków lekarzy nie udało mu się uratować życia. 51-latek zmarł w toruńskim szpitalu.
Kto jest winny tragedii? Bada PIP, prokuratura wszczęła śledztwo
Jak przekazuje inspektor Adametz, według wstępnych ustaleń inspekcji pracy główną przyczyną wypadku przy ulicy Chrzanowskiego było właśnie złe ustawienie drewnianych podkładów. Kto za to odpowiadał? Mężczyzna, który zmarł, czy inny pracownik? To dopiero PIP musi ustalić. Oczywiście, wyjaśnić chce wszystkie okoliczności i przyczyny wypadku - także te dotyczące organizacji pracy i nadzoru. Dotychczas toruńska "Przemysłówka" miała dobre notowania w PIP - to pierwsza tego typu tragedia, która dyrekcja Okręgowego Inspektoratu Pracy kojarzy.
Jak każdy wypadek przy pracy ze skutkiem śmiertelnym, także i ten badany jest równolegle przez policjantów pod nadzorem prokuratury.
- Wszczęliśmy śledztwo w kierunku narażenia życia i zdrowia pracownika oraz niemyślnego spowodowania jego śmierci, czyli artykułów 220 i 155 Kodeksu karnego. Jest na wstępnym etapie - przekazuje prokurator Izabela Oliver, kierująca Prokuraturą Rejonową Toruń-Wschód.
Polecamy
- Tak mieszka Andrzej Piaseczny na wsi. Wiejska posiadłość wygląda niesamowicie
- Przed toruńską "samochodówką" pobrudzono auto Staży Miejskiej. Kto naprawdę zawinił?
- Prezydent Torunia Michał Zaleski: "Bulwar Filadelfijski trzeba przywrócić Toruniowi"
- Toruń. Śmiertelne pobicie na Studziennej. "Dżinks" z "The War" wyjdzie na wolność?
Dramatyczny październik w regionie. Śmierci w pracy było więcej...
Niestety, jesień w Kujawsko-Pomorskiem wygląda źle, jeśli chodzi o wypadki przy pracy. Na łamach "Nowości" opisywaliśmy już chociażby śmiertelne wypadki na toruńskich budowach na początku jesieni. Październik przyniósł kolejne dramatyczne wydarzenia. Do niektórych doszło poza naszym województwem, ale ofiarami wypadków byli pracownicy kujawsko-pomorskich zakładów pracy.
11 października zmarł w niewyjaśnionych jeszcze do końca okolicznościach pracownik przedsiębiorstwa budowy dróg w Olszy (powiat mogileński). Do dramatu doszło w miejscowości Lubstówek, gdzie firma wykonywała pracę. Było po godzinie 10. Mężczyzna miał układać nawierzchnię asfaltową. Przyłapano go na tym, że pije alkohol. Z tego powodu został od pracy odsunięty. -Oddalił się z miejsca pracy. Znaleziono go, gdy leżał na polu bez oznak życia - podaje w raporcie PIP.
Śmierć w pracy spotkała też w październiku pracownika stacji uzdatniania wody w Ciechocinku - na terenie oczyszczalni ścieków nagle stracił przytomność i zmarł. Z trasy nie wrócił też żywy do domu kierowca z firmy transportowej z siedzibą W Lisim Ogonie - jego znaleziono martwego w kabinie samochodu 15 października rano, na parkingu w Słubicach. To, oczywiście, nie klasyczne wypadki przy pracy, tylko tzw. nagłe zdarzenia medyczne.
Typowe wypadki w październiku też jednak miały miejsce. 10 października dramat rozegrał się na budowie domu w Łochowie (gmina Białe Błota). Pracownik firmy z Małego Rudnika został przysypany ziemią. Z urazami kręgosłupa trafił do szpitala.
14 października wypadkowi uległ pracownik zakładu transportu kolejowego w Inowrocławiu. Jak podaje PIP, podczas czyszczenia cysterny mężczyzna spadł z wysokości na ziemię, doznając złamania żebra, kości obojczyka oraz urazów wewnętrznych.
20 października wypadek miał miejsce przy produkcji wyrobów z tworzyw sztucznych w Bydgoszczy. Kobieta obsługiwała wytłaczarkę do granulatu. W pewnym momencie doszło do zatoru granulatu przed wirówką. Pracownica zaczęła ręcznie ten zator usuwać. Dłoń porwała jej wirówka - doszło do amputacji 4 palców.
To tylko wycinek smutnych wydarzeń z października. Ogółem w tym miesiącu Państwowej Inspekcji Pracy w Kujawsko-Pomorskiem zgłoszono 13 wypadków przy pracy: 5 śmiertelnych, 4 ciężkie, 1 zbiorowy i 3 lekkie. Od początku bieżącego roku natomiast tylko samych wypadków śmiertelnych zgłoszono już 26.
Poznaj ciekawe grupy lokalne na Facebooku: