[polecany]13696252[/polecany]
W Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym przy ul. Paderewskiego 2 swój drugi. Sami, z licznymi dolegliwościami, nie były w stanie sobie poradzić.
Tak jak pani Mirosława. Do sióstr trafiła ponad 4 lata temu. Dziś jeździ na wózku. - Gościec postępował i przestałam chodzić, a jestem samotna - wyjaśnia.
Od stycznia pani Mirosława mieszka w nowej części zakładu. Niedługo wraca do swojego pierwszego pokoju, do starej części, ale wyremontowanego.
Czytaj także: Szpital miejski w Toruniu. Jak nas leczą? Nowocześnie
ZOL został zmodernizowany i rozbudowany. Miasto na inwestycję wydało niemal 7 mln zł, a prezydent Michał Zaleski nazwał ją "drogą cierniową".
- Pokonanie wszystkich trudności przed budową było jeszcze trudniejsze niż sama budowa - mówi dyrektor zakładu siostra Nikodema.
Przede wszystkim okazało się, że grunt, na którym planuje się rozrośnięcie placówki nie należy do gminy.
To zaskoczyło wszystkich. - Byliśmy przekonani, że jest on miasta - przyznaje Michał Zaleski.
Na szczęście właściciel nieruchomości Parafia Ewangelicko-Augsburska zawarła z gminą ugodę. I prace ruszyły, choć ze względu na ciągłą obecność pacjentów trwały dłużej.
Wczoraj budynek oficjalnie otwarto po remoncie.
ZOL przy ul. Paderewskiego 2 składa się z trzech części. Najstarsza jest 100-letnią. Tutaj od 1947 r. siostry opiekowały się chorymi. Potem dobudowano drugi budynek. Warunki nie były dobre, bo potrzebujących przybywało, więc w sali, która teraz mieści trzy łóżka wcześniej leżało pięciu chorych.
Teraz pokoje są estetyczne, najwyżej trzyosobowe, z szafkami, a w niektórych przypadkach także łazienkami. Zamontowano w nich wanny przystosowane dla osób niedołężnych. Jest też nowa, wyposażona, sala rehabilitacyjna oraz kaplica.
- Ludzi, którzy potrzebują opieki długoterminowej mamy coraz więcej - mówi prezydent. - Zresztą, jak w całej Polsce. Toruńskie zakłady nie zaspokajają potrzeb. Z tego w pełni zdajemy sobie sprawę. W kolejnych latach trzeba pomyśleć o następnych placówkach lub rozbudowie już istniejących.
Dom sióstr serafitek to trzeci taki zakład w Toruniu.
W ubiegłym roku miasto pomogło rozbudować placówkę fundacji "Światło", gdzie jest ponad 40 łóżek. W gminnym zakładzie przy ul. Ligi Polskiej znajduje się natomiast 105 miejsc. W tej chwili na takie łóżko trzeba jednak czekać od siedmiu miesięcy do roku. Mimo że nie wszystkie miejsca są zajęte. Dlaczego?
- Problem jest z kontraktem z Narodowym Funduszem Zdrowia - mówi Hanna Miller, dyrektor magistrackiego wydziału zdrowia.
Zakład przy ul. Paderewskiego, dysponujący 65 miejscami, wzbogacił się o 22 dodatkowe, lecz na razie nie będą one wykorzystane. - W placówce przy ul. Grunwaldzkiej w ubiegłym roku przybyło dwadzieścia parę miejsc, a kontrakt nadal opiewa na dawną liczbę - mówi pani dyrektor. - Nie po to finansujemy rozbudowę, aby te łóżka stały puste. Mam nadzieję, że w przyszłym roku sytuacja się zmieni.
Miasto popiera starania szefowych placówek o zwiększenie kontraktu. - Napisaliśmy w tej sprawie do NFZ-u. Jaki będzie efekt? Zobaczymy - dodaje pani dyrektor.
Czytaj e-wydanie »
W Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym przy ul. Paderewskiego 2 swój drugi
Tak jak pani Mirosława. Do sióstr trafiła ponad 4 lata temu. Dziś jeździ na wózku. - Gościec postępował i przestałam chodzić, a jestem samotna - wyjaśnia.
Od stycznia pani Mirosława mieszka w nowej części zakładu. Niedługo wraca do swojego pierwszego pokoju, do starej części, ale wyremontowanego.
Czytaj także: Szpital miejski w Toruniu. Jak nas leczą? Nowocześnie
ZOL został zmodernizowany i rozbudowany. Miasto na inwestycję wydało niemal 7 mln zł, a prezydent Michał Zaleski nazwał ją "drogą cierniową".
- Pokonanie wszystkich trudności przed budową było jeszcze trudniejsze niż sama budowa - mówi dyrektor zakładu siostra Nikodema.
Przede wszystkim okazało się, że grunt, na którym planuje się rozrośnięcie placówki nie należy do gminy.
To zaskoczyło wszystkich. - Byliśmy przekonani, że jest on miasta - przyznaje Michał Zaleski.
Na szczęście właściciel nieruchomości Parafia Ewangelicko-Augsburska zawarła z gminą ugodę. I prace ruszyły, choć ze względu na ciągłą obecność pacjentów trwały dłużej.
Wczoraj budynek oficjalnie otwarto po remoncie.
ZOL przy ul. Paderewskiego 2 składa się z trzech części. Najstarsza jest 100-letnią. Tutaj od 1947 r. siostry opiekowały się chorymi. Potem dobudowano drugi budynek. Warunki nie były dobre, bo potrzebujących przybywało, więc w sali, która teraz mieści trzy łóżka wcześniej leżało pięciu chorych.
Teraz pokoje są estetyczne, najwyżej trzyosobowe, z szafkami, a w niektórych przypadkach także łazienkami. Zamontowano w nich wanny przystosowane dla osób niedołężnych. Jest też nowa, wyposażona, sala rehabilitacyjna oraz kaplica.
- Ludzi, którzy potrzebują opieki długoterminowej mamy coraz więcej - mówi prezydent. - Zresztą, jak w całej Polsce. Toruńskie zakłady nie zaspokajają potrzeb. Z tego w pełni zdajemy sobie sprawę. W kolejnych latach trzeba pomyśleć o następnych placówkach lub rozbudowie już istniejących.
Dom sióstr serafitek to trzeci taki zakład w Toruniu.
W ubiegłym roku miasto pomogło rozbudować placówkę fundacji "Światło", gdzie jest ponad 40 łóżek. W gminnym zakładzie przy ul. Ligi Polskiej znajduje się natomiast 105 miejsc. W tej chwili na takie łóżko trzeba jednak czekać od siedmiu miesięcy do roku. Mimo że nie wszystkie miejsca są zajęte. Dlaczego?
- Problem jest z kontraktem z Narodowym Funduszem Zdrowia - mówi Hanna Miller, dyrektor magistrackiego wydziału zdrowia.
Zakład przy ul. Paderewskiego, dysponujący 65 miejscami, wzbogacił się o 22 dodatkowe, lecz na razie nie będą one wykorzystane. - W placówce przy ul. Grunwaldzkiej w ubiegłym roku przybyło dwadzieścia parę miejsc, a kontrakt nadal opiewa na dawną liczbę - mówi pani dyrektor. - Nie po to finansujemy rozbudowę, aby te łóżka stały puste. Mam nadzieję, że w przyszłym roku sytuacja się zmieni.
Miasto popiera starania szefowych placówek o zwiększenie kontraktu. - Napisaliśmy w tej sprawie do NFZ-u. Jaki będzie efekt? Zobaczymy - dodaje pani dyrektor.
Czytaj e-wydanie »