Taka zmiana ma zmobilizować młodzież do nauki, a wyższym uczelniom ułatwić rekrutację kandydatów na studia. Idea przednia. Młodzież przejęła się, że będzie trudniej, a dorośli ucieszyli, że będą mieli lepiej wykształcone dzieci. Jednak jak to zwykle bywa, zmiany ciekawiej wyglądają "z wierzchu", zaś gorzej, gdy zaczniemy się wgłębiać w szczegóły.
Czytaj: Zakuć, zdać, zapomnieć...
W natłoku informacji umknął bowiem pewien szczegół. Do egzaminu z dodatkowego przedmiotu na poziomie rozszerzonym trzeba będzie przystąpić, ale zdać - już niekoniecznie. Wynik testu nie będzie miał bowiem wpływu na zaliczenie matury. Nadal będzie wystarczał zaliczony język polski, matematyka i język obcy - oczywiście na poziomie podstawowym.
Zastanawiam się więc, po co właściwie jest ten egzamin. To prawda, że dobry wynik przyda się przy rekrutacji na studia, ale przecież jeśli komuś zależy, aby dostać się na wymarzony kierunek, to i tak przyłoży się do nauki. I nie potrzeba tu żadnego przymusu.
Podobno na początku zakładano, że zdanie dodatkowego przedmiotu będzie warunkiem zaliczenia matury. Potem z tego rozwiązania zrezygnowano, bo zbyt dużo uczniów po prostu oblałoby maturę...
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »