Trefl Sopot - Twarde Pierniki Toruń 89:91
Kwarty: 29:27, 15:213, 24:24, 21:17
TREFL: Franke 24 (4), Moten 18 (1), Sharma 16, Kolenda 13 (1), Szlachetka 3 (1) oraz Young 8, Gruszecki 4, Leończyk 2, Davis 1
TWARDE PIERNIKI: Watson 21, 13 as., Thompson 19, 9 zb., Cel 18 (2), Eads 9, Diduszko 0 oraz Samsonowicz 9 (3), Spight 7 (1), Janczak 4, Kołodziej 4.
W tym meczu faworyt był tylko jeden. Trefl już co prawda bez torunianina Dominika Olejniczaka, który ruszył podbijać ligę z francuską, ale trener Marcin Stefański ma być może nawet jeszcze mocniejszy skład niż w poprzednim sezonie. Celem jest medal, a Twarde Pierniki marzą o play off.
Torunianie początkowo mieli ogromne problemy w defensywie. Z dystansu trafiali Franke (4/5 w 1. kwarcie!) i Szlachetka, spod kosza straszył Sharma. Trefl w pięć minut zdobył aż 19 punktów, zmuszając trenera Ivicę Skelina do przerwy na żądanie. Po chwili oddechu torunianie odpowiedzieli serią 9:0 i odrobili niemal wszystkie straty.
W 2. kwarcie torunianie postawili już trudniejsze warunki. Trefl przez 5 minut zdobył tylko 7 pkt, a po "trójce" Samsonowicza Twarde Pierniki objęły prowadzenie. To była już inna gra: agresywna w obronie, szybka w ataku. Torunianie mieli tracić siły po zmianach ze względu na wąski skład, ale do przerwy w punktach z ławki wygrali aż 19:5. Do przerwy było 50:44, a Trefl trzymał w grze przede wszystkim Franke (16 pkt).
Udało się w końcu Holendra zatrzymać, ale jego rolę przejął Dariusz Moten. Gospodarze mocno naciskali, ale torunianie bronili skromnej przewagi pod wodzą Watsona, który może nie trafiał, ale rozdawał asysty. Przed ostatnią kwartą było +6 i mocno zapachniało niespodzianką.
W ostatniej kwarcie za rzucanie wziął się Watson (15 pkt w tej części), który już wtedy miał double-double na koncie. Trefl jednak krok po kroku zmniejszał straty. Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnich dwóch minutach. Na 90 sekund przed końcem Franke doprowadził do remisu, a na 30 sek. przed końcem prowadzenie Treflowi dał Kolenda.
Ostatnie słowo należało jednak do Watsona. Lider Pierników najpierw doprowadził do remisu. Na 5 sek. przed końcem nie trafił dwóch wolnych, ale w ostatniej akcji zdążył jeszcze zabrać piłkę sopocianom i rzucić decydujące punkty.
