pomorska.pl/komentarz
Więcej komentarzy na stronie www.pomorska.pl/komentarz
Wiosną tego roku poseł regionu zaproponował Komisji Europejskiej, by UE utworzyła własne centrum reagowania kryzysowego. Ośrodek ten zajmowałby się nie tylko koordynacją walki z zagrożeniami terrorystycznymi, ale byłby centrum niesienia pomocy ofiarom klęsk żywiołowych.
O tym, że takie centrum jest absolutnie konieczne świadczą wydarzenia kilku ostatnich miesięcy. Latem ub. roku południe Europy zostało spustoszone przez susze i pożary, a wielu samotnych ludzi umarło we własnych domach. Pomoc dla tych krajów była chaotyczna, i nieskoordynowana. Wywołana przez sprzedajnych naukowców histeria związana z ptasią grypą nie doczekała się jednoznacznej reakcji unijnych władz. Każdy kraj działał na własną rękę. Ostatni wybuch islandzkiego wulkanu sparaliżował prawie cały kontynent. Na szczęście skończyło się tylko na niewygodach pasażerów samolotów.
I wreszcie ostatnia powódź, która nawiedziła Polskę, Czechy, Słowację i Węgry. Dziesiątki tysięcy ludzi straciło cały dobytek, a w Niemczech i Austrii samorzutnie organizuje się pomoc dla ofiar wielkiej wody. Kilka krajów na własną rękę wysyłało ekipy ratowników, ale nikt tego nie koordynuje. Jesteśmy razem, lecz w przypadku klęsk żywiołowych - osobno.