Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Finlandii czy Wielkiej Brytanii na drugi dzień polityk zamieszany w aferę, jak "nagrania Kaczyńskiego", musiałby odejść [rozmowa]

Karina Obara
Karina Obara
Dr Dawid Bunikowski: - W sprawie "taśm Kaczyńskiego" chodzi o załatwianie kredytu prywatnej spółce w biurze partii. Dochodzą też inne rzeczy. Obchodzenie zasad finansowania partii politycznych i kierowanie faktycznie spółką przez lidera partii rządzącej. To poważne sprawy i wymagają rozsądnej i rzetelnej analizy i oceny. Z punktu widzenia kultury prawnej i politycznej to wygląda bardzo źle.
Dr Dawid Bunikowski: - W sprawie "taśm Kaczyńskiego" chodzi o załatwianie kredytu prywatnej spółce w biurze partii. Dochodzą też inne rzeczy. Obchodzenie zasad finansowania partii politycznych i kierowanie faktycznie spółką przez lidera partii rządzącej. To poważne sprawy i wymagają rozsądnej i rzetelnej analizy i oceny. Z punktu widzenia kultury prawnej i politycznej to wygląda bardzo źle. archiwum prywatne
Rozmowa z dr. Dawidem Bunikowskim, prawnikiem, liderem grupy badawczej filozofii prawa University of the Arctic (Finlandia), naukowcem Ronin Institute for Independent Scholarship (USA).

Obserwuje pan polską politykę z zagranicy. Co pan pomyślał, gdy wybuchła afera z nagraniami Jarosława Kaczyńskiego, który zachowywał się tak, jakby w imieniu spółki Srebrna negocjował budowę wieżowców w Warszawie?
W Polsce jest pewne nieporozumienie w przekazie medialnym. W sprawie taśm Kaczyńskiego nie chodzi o zapłatę za usługę czy oszustwo. Chodzi o to, że prezes nadużył władzy. W gabinecie, pewnie na telefon, ma dyrektora Pekao SA i biznesmena budującego dla Srebrnej. To nadużycie władzy, bo przecież załatwiał kredyt. Rządzi i państwem, i spółką.

A PiS tłumaczy, że prezes jest uczciwy, bo chciał zapłacić.
To mnie bardzo dziwi, że Polacy przechodzą obok tego, skupiają się na fakturze etc. W Finlandii czy Wielkiej Brytanii na drugi dzień polityk musiałby odejść. W tej sprawie chodzi o załatwianie kredytu prywatnej spółce w biurze partii. Dochodzą też inne rzeczy. Obchodzenie zasad finansowania partii politycznych i kierowanie faktycznie spółką przez lidera partii rządzącej. To poważne sprawy i wymagają rozsądnej i rzetelnej analizy i oceny. Z punktu widzenia kultury prawnej i politycznej to wygląda bardzo źle.

Na łamach tygodnika „wSieci” prezes mówi, że działał zgodnie z prawem.
Obraz prezesa, który wyłania się z tego wywiadu, to dobroduszny, rodzinny i prawie naiwny człowiek, bez wielkich wpływów politycznych, żaden hegemon, ale twardy legalista. Nie przekonuje mnie ten wywiad. Problemem są wielokrotne spotkania biznesowe szefa partii rządzącej, w którego gabinecie partyjnym stawia się nawet prezes państwowego banku. Nieproszony? Potem kredyt jest przyznany na bardzo preferencyjnych warunkach. Zwracam uwagę, że Kaczyński zwlekał tydzień z takim wywiadem. W tym czasie wszyscy wysocy urzędnicy od prezydenta do premiera zapewniali, że jest krystalicznie uczciwy. Kaczyński to dobry strateg i sprawny gracz.

Po śmierci Pawła Adamowicza miało być inaczej - mniej języka nienawiści, więcej dialogu, porządek prawny. I co?
Śmierć prezydenta Gdańska wstrząsnęła mną. Adamowicz to pierwszoplanowa postać na Pomorzu, a ja pochodzę z Kociewia, z Pomorza. Byłem wówczas w Poznaniu. Miałem wykład na konferencji o godności ludzkiej z cyklu Polonia Restituta, na 100-lecie odzyskania niepodległości. W konferencja brał udział m.in. wicepremier Jarosław Gowin. Widziałem, jak wstrząśnięty był Gowin przy obiedzie. Śmierć znanego polityka z Gdańska mogła i powinna być wstrząsem dla podzielonych Polaków i partii, aby się opamiętać i zaprzestać personalnych ataków na siebie i by prowadzić merytoryczną debatę o ważnych sprawach dla państwa. Podatki, zasiłki, żłobki, emerytury, służba zdrowia, wojsko, aborcja etc. Tak się nie stało. Jak pisał Norwid, „nie umiemy się różnić pięknie i mocno”, a „jesteśmy żadnym społeczeństwem,
jesteśmy wielkim sztandarem narodowym”.

A po tym wszystkim Magdalena Ogórek, której programy nie mają wiele wspólnego z dziennikarskim warsztatem, została wyzwana od kłamczuch, gdy próbowała odjechać autem spod TVP. Nawet media podzieliły się w tej sprawie - jedni mówili, że był to niemal lincz, inni, że sama się prosiła o to, aby oprotestować sposób, w jaki prowadzi programy w TVP.
Atak na Magdalenę Ogórek jest nieco bardziej skomplikowaną kwestią, niż to przedstawiono na początku, gdyż miała tu miejsce prowokacja ze strony przebranego dziennikarza telewizji publicznej. Wydaje się, że protestujący nie popełnili przestępstwa.

Co więc zrobili?
Korzystali z wolności słowa, wolności sumienia i wolności ekspresji. Z prawa do protestu przeciwko, w ich rozumieniu, kłamstwom w TVP. Nie było zniewagi czy naruszania nietykalności. Popełnili natomiast dwa wykroczenia. Jedno ma charakter drogowy - to blokada auta na drodze. A drugi to oklejanie auta bez zgody. Mimo wszystko nie jestem zwolennikiem ograniczania komuś ruchu drogowego czy naruszania własności. Sama zaś pani Ogórek zachowuje się, z tego, co zauważyłem, do-syć arogancko w studiu i jest częścią partyjnego przekazu. To „dziennikarstwo” nie jest najwyższego lotu. Brakuje w nim rzetelności i obiektywizmu.

Prezes PiS nagrany. Czy afera z "taśmami Kaczyńskiego" pogrąży rząd?"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska